niedziela, 30 grudnia 2012


Szansa...?

      A co jeśli to ostatnia szansa żeby coś zmienić? Co jeśli jutro dobitnie uzmysłowi nam, że ono nigdy nie następuje? Kajdany tak szczelnie oplatają serce i rozum, każdą najmniejszą cząstkę elementarną naszego drżącego organizmu, który usilnie stara się bronić przed jakimkolwiek ruchem, pozwalającym spełnić senne marzenia. Tak trudno wyrwać się z tego żelaznego uścisku i pozwolić sobie na spontaniczność w zdobywaniu najważniejszych, najwyższych, najtrudniejszych i najbardziej pożądanych szczytów, które mogą nam zapewnić radość nie na chwilę, nie na sekundę, ale niemalże na zawsze. Bo czym są drobne upadki, kiedy obok czeka silna dłoń, która bez nuty zawahania ratuje nas od utonięcia? Pytam - czym jest wszystko dookoła, kiedy należy do nas maleńki skrawek nieba zamknięty w kochającym nas spojrzeniu? No właśnie... Niczym.
       Może warto posłuchać Marka Twaina i opuścić bezpieczną przystań, złapać wiatr w żagle, podróżować, śnić, odkrywać?Może warto zrobić ten kroczek, niemniej jednak wymagający wiele wysiłku, silnej woli, pokonania własnych słabości i jeszcze wielu, wielu trudniejszych do realizacji poświęceń? Bo o ironio ten pozornie niezauważalny ruch może w rzeczywistości być stumilowym krokiem, który o wiele skróci naszą podróż ku szczęściu.
      Natura ludzka jest dość prosta w swej swoistej powierzchowności, gdyż pragniemy jak najwięcej za jak najmniej. Chcemy być panami swojego życia, nie wiedząc jak nim rozsądnie władać. Chcemy żyć bezproblemowo, kiedy sami jesteśmy głównymi twórcami owych problemów. Chcemy prawdziwej przyjaźni, a sami nie wiemy jak być dobrym przyjacielem. Chcemy miłości, a nie umiemy kochać. Zawsze oceniamy innych. Jakie to proste! Jak łatwo powiedzieć, że Kaśka ubrała się zbyt wyzywająco, określając ją wręcz wulgarnie; że Mateusz jest biedny jak przysłowiowa mysz kościelna i na dodatek strasznie sepleni - jaka z niego ofiara losu... Taka wyliczanka zapewne nie miałaby końca...
Może to ten moment żeby zacząć wymagać od siebie?