sobota, 30 listopada 2013

Sami

Dzień za dniem sprawia, że coraz częściej zastanawiam się: "Dlaczego?". Ciągle przybywa pytań, a przecież nie można się zatrzymywać, zastanawiać, trzeba biec, biec, biec. Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku, tworzymy wielką masę pozornych indywidualności, kiedy pragnienia każdego z osobną okazują się być identyczne. To zabawne, że ludzkość jest jednością. Od jak dawna jedność jest wyznacznikiem samotności? Dlaczego...?
Dopóki studnia nie wyschnie, nie zabraknie wody. Jeśli to, co myślisz nie jest dobre, idź do diabła! Jeśli to nieprawda, pozwól sobie rozkwitnąć. Nie oczekuj rad od nikogo, Ty wiesz najlepiej kim jesteś.
A ja? Pod tą burzliwą otoczką jestem pełna spokoju, bo już nie gonię za szczęściem, znalazłam je w swoim życiu. To znaczy wiele, ale nigdy nie dowiemy się ile lat zajmie nam odnalezienie zbawienia. Przecież moglibyśmy od razu się mordować, zabijać. Po co umierać tak powoli? Równie dobrze moglibyśmy znieść każdą małą pogardę, złe słowo, ale to kwestia bólu/(z)nie,woli.
Nigdy nie dojdziemy do porozumienia, bo mnie nie słuchasz, a podobno tylko najbardziej przystosowany z przystosowanych przetrwa. Trudno. Może powinniśmy żyć obok siebie swoimi życiami? Może powinniśmy zapomnieć rzeczowniki: szczęście, miłość, przyjaźń, spełnienie? Może to tylko chemia? (Naprawdę w to wierzysz?!) Dla mnie nie ma nocy po nocy, nie ma śmierci po śmierci, jest trochę więcej lekkości, bo już nie trzeba nosić butów. Nie wiem tylko po co płacić taką cenę, kiedy człowiek i tak nigdy nie będzie zadowolony. Pamiętaj tylko, że nikt nie jest do końca samotny. Miłość nie zostawiłaby nas samych.

It's my way!

Mamy spore szanse, żeby przeżyć jeszcze jeden dzień. Po co martwić się czy będzie świecić słońce, czy padać zimny deszcz? To przecież nieistotne, kiedy dane nam będzie przeżyć jeszcze jeden dzień! To takie piękne, kiedy wstajesz rano i możesz pomyśleć o gorącej kawie, gorącej kąpieli i wszystkim tym, co daje takie małe-wielkie szczęście. Chwila beztroski i zapomnienia, bezmyślności i bez-strategii. To dopiero później, a z tym później przychodzi mały-wielki strach, bo nie wiemy, co dalej i spoglądamy wstecz, a tam? Tyle pustych godzin, tyle niewypełnionych niczym chwil, tyle straconych szans, a ja nie chcę tak po prostu przeminąć! Po co czekać na coś, co nigdy może nie przyjść? Lepiej iść i upadać niż żyć bezczynnie. Lepiej wypełniać chwile i szanować każdą z nich. Lepiej wierzyć, że nie rozdziobią nas kruki i gile, wziąć sztandar wolności na swe barki i ruszyć z miejsca! Jeśli chcesz się z kimś umówić, to nie czekaj. Wyjdź na spotkanie własnemu Spełnieniu. I pamiętaj każdego dnia, że nikt nie powinien tak po prostu przeminąć. To mój cel. A kiedy obiorę wartościowy azymut, to nie pozwolę się zatrzymać ani sobie, ani Tobie, ani bombie atomowej, ani gwieździe supernowej, ani zaplanowanej obławie, ani żadnej trudnej sprawie. Nie chcę więcej uczestniczyć w ironicznych sytuacjach, których czar pryska, gdy dowiadujemy się prawdy. Może to słońce nie świeci naprawdę? Też czasem idę po omacku i staram się zrozumieć kim jestem, po co jestem i dlaczego właśnie tutaj? Nie sposób zrozumieć to tak po prostu, tak po prostu można nie żałować, że życie jest takie, jakie jest. I nie żałuję. Czasem wątpię i mam dość, czasem pytam: "Boże, dlaczego mnie tak doświadczasz?!". Czasem myślę, że dla mnie już nie ma żadnej nadziei. Chwilę później wybucham samej sobie śmiechem prosto w twarz, bo nigdy, przenigdy nie jest do końca tak źle. Kocham zbyt wiele rzeczy w moim życiu, by móc tak po prostu zrezygnować. Kocham zbyt wiele chwil w moim życiu, by przestać je szanować. A gdzie Twoja miłość? Możesz mi powiedzieć? Wydaje Ci się, że masz wszystko - silne ręce i marzenia możliwe do spełnienia, ale Twoje pięści są zaciśnięte, a marzenia nieco przyziemne. Nie wiem, czy spotkamy się w niebie, bo też często jest we mnie zbyt wiele dumy, gniewu i złości, ale ja mam odrobinę miłości. A to jedyne, czego tak naprawdę możesz potrzebować. Nie, to słońce nie może świecić naprawdę.
Współczesna ludzkość potrzebuje alternatywy, która nie ma racji bytu. Substytuty? Nie za wiele ich dookoła? Wartości pogrzebane w mroku codziennej frustracji nie zmartwychwstaną samoistnie. Nie da się funkcjonować zbyt długo ofiarując wszystko i nie dostając nic w zamian, pamiętaj. I nie obchodzi mnie Twoja negacja, bo to jakby powiedzieć: "Żyję, ale nie istnieję.". To jak powiedzieć: "Nie ma Boga.", ale niech mi pomoże.





`Not to lie
Not to hurt
Untill I die

Chronić

Chwiejnie jest, niepewnie i wciąż zmiennie
To wszystko zbyt ruchome i nietrwałe
Wszystko blednie

Ciągle jest inaczej, nieprzewidywalnie
Raz jest tak, raz jest siak
Nigdy jednobarwnie i tak jak tego
Chciałoby się

Każda chwila jest wyjątkowo ważna
I ta gdy idę dumnie z podniesioną głową
I gdy chowam ją głęboko w piasek
I gdy widzę cały świat na różowo
I gdy w ciemne barwy się przemienia
I gdy cieszę się zwycięstwem
I gdy ponoszę kolejną klęskę
I gdy ronię łzy smutku
I gdy ronię łzy szczęścia
I gdy marzę o czymś pięknym
I gdy przeklinam to wszystko
I gdy jestem słaba
I gdy bywam też zbyt silna
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
I to nadal nie wszystko
Tak samo codziennie masz
A ja...
Od każdej w życiu burzy
Niepogody i słoty
Złego snu niedobrej myśli
Szalonych bezmyślnych 
Decyzji i zawistnych
Dookoła ludzi tych
Wszystkich wszystkich
Wszystkich 
Chciałabym

Uchronić Cię 
Uchronić Cię 
Uchronić Cię 
Uchronić Cię 
Uchronić...

piątek, 29 listopada 2013

To nie tonie to nie


Ciemno tak tu ciemno kiedy nie słyszysz

Krzyku płonącego ciszą martwego

Wczoraj i wciąż nieobecnego jutra
Które miało przynieść dłoń Twą dłoń
I nie wyrwiesz jej gdy los kara  
Wygnaniem za to że nie mogłeś 

Odebrać nic ani nic więcej dać 

Nie jest dobrze kiedy zapominasz
Zabić uczucie nim Cię pokona 
Znowu każą kłamać schować siebie
A ja nie chcę udawać o nie

Kiedy zwyczajne spojrzenie 
Jest zwyczajnym spojrzeniem
Wtedy to ja w środku cała drżę 

To za mało i nie obchodzi Cię 
Że byłam wtedy całym światem
I nienawidzę każdego kto mnie
Kocha i zdecyduję się w końcu 
I kiedyś kupię nóż

Kiedyś zobaczymy ukrytą potęgę

Przekonamy się że to co dobre 
Jest jeszcze bardziej złe

To nie ja powiem że 
Tonie to nie tonie

niedziela, 24 listopada 2013

Wings

Nie chcę wracać do życia, które minęło. Zapisana kartka ułożona w pamiętniku, gdzie nie wszystko godne jest wspominania. Czuję się lekko, po prostu dobrze, właściwie, kiedy wszyscy za wszelką cenę chcą udowodnić, że jest inaczej. Po co? Ja już znalazłam moje schronienie w przejrzystej mgle i będę przemierzać pustynie, oceany i metropolie jak nigdy przedtem. Może popatrz na to wszystko moimi oczami? Zobacz jak czuję, jak myślę, weź to wszystko na swoje barki, tylko na chwilę. Nie boję się pokazać, co czuję, bo życie jest niemiłe tylko wtedy, gdy poddajesz się, zanim zaczniesz. Jestem zmęczona siedzeniem i czekaniem na to, co nieuchronne. Strugi deszczu nie uwolnią od goryczy, która pozostaje po kolejnym rozczarowaniu. Strugi deszczu zabierają słowa, którymi krzyczy dusza niewolnika. Nadal siedzimy i czekamy, obserwujemy przemijający dzień, słuchamy opowieści, które niczego i tak nie nauczą. Ale kiedy nadchodzi mrok to pojawia się ten demon nieczysty, który sprawia, że jesteśmy zgubieni i odnalezieni. Jesteś w miejscu, którego nie znasz, mijasz puste twarze, których nie znasz i nie wiesz, komu ufać, bo na każdym kroku można potknąć się o kłamstwo. Z tłumu wychodzi on i nie wiesz - iść, zostać? Bez różnicy, to tylko zabawa. Nałapiemy wspomnień, zatańczymy na dachach samochodów w gwieździstą noc, a później ten miliard gwiazd otuli nas do snu. Fotografie zostaną niezniszczalne.
Moje myśli złapały samolot, dlaczego ja mam nie odlecieć? Skrzydeł nikt mi nie odbierze. Uwielbiam ten stan, kiedy spaceruję dziesięć metrów ponad ziemią i wszystko nabiera innej perspektywy. Nie przeszkadza mi to, że jesteśmy młodzi i naiwni. Jeszcze nie raz stracimy to, na czym nam zależy. Jeszcze nie raz opuści nas ktoś, na kim nam zależy. Nadal chcę tonąć, ilekroć to się stanie, bo już wiem jak oddychać powoli, jak rozpościerać skrzydła. Tylko trzcina usycha, drży i umiera przy chłodnym powiewie wiatru, o jednego anioła więcej w niebie. Odpuść nim będzie za późno, ja chociaż nie mogę oprzeć się wyszukiwaniu moich wad... Do diabła, te ściany.

Kontur rzeczywistości

To jest tak nieprawdopodobne jak nadchodzący koniec świata, ale nie o apokalipsie tutaj mowa. Obudziłam się po piątej bez budzika, tak jak od jakiegoś czasu już mi się zdarzało. Nie, nie chce mi się wstawać, ale szkoda czasu - wstawaj! Machinalnie wykonane czynności i obudzona pełna gotowość do konfrontacji ze światem. Wyszłam. Spotkałam kilka znajomych twarzy, kilka zapomnianych i coś jeszcze bliżej nieokreślonego pojawiło się przed oczami. Znikło. Powitałam promiennym uśmiechem słońce, tylko ono naprawdę na to zasługiwało. I nie zrobiłam nic, co mogłabym zrobić. Dla siebie. Dopiero, gdy zapadł zmrok on zadzwonił i poszłam z nim do lasu. Las, cisza i ja. Oboje w ciszy jak na miejscu zbrodni. Młode serce miesza w głowie, ale nie aż tak, by nie wiedzieć, że oboje utkwieni jesteśmy w ciszy jak na miejscu zbrodni. A nauka płynie od tych, których boimy się najbardziej, od tych, których nienawidzimy najbardziej. Zostawiona śmierć jest nie do sprzątnięcia, nie do ukrycia, ja na to nie pozwolę. Możesz próbować zapomnieć - nie pozwolę. Jesteś niknący, ale to nowonienarodzone dzieci płacą za Twoje najdziksze sny. Prawda, przecież to tak niewiele.
Szczęście, szczęście, szczęście - kim jesteś i czemu padasz do mych stóp nawet gdy Cię nie chcę? To jak roztłuczony wazon, którego szkoda było wyrzucić, a był tak bezużyteczny jak dziurawa filiżanka. Nie odczepi się. A nadal moja jest prawa strona medalu i kolory, które zmywasz bezbarwną bezużytecznością.
Nie cenię. I jeśli drzewo krwawi to weź kryształowy plaster, a jeśli światło zgasło to zostaw je takim. Nie umiem kolejny raz zrobić tego, co powinnam. Jestem nienormalnie szczęśliwa. Czasem łatwiej byłoby nie.

niedziela, 17 listopada 2013

Nie mów mi, proszę

Tam zwykło być puste miejsce postać bez twarzy
I wszystko wróciło na swoje miejsce
Kiedy zawitała promienna nieznajomość
Miejsc dat i mniej lub bardziej znanych wrażeń

Tylko nie mów mi tego nie mów mi proszę
Mogę odpowiedzieć inaczej
To nic nie znaczy

Nie potrzebujemy zmian ani jeszcze większej
Presji to wszystko co mamy kiedy
Mijamy się bez słowa które jest zbędne
Bo to co w nas ma znaczenie

Tylko nie mów mi tego nie mów mi proszę
Mogę odpowiedzieć inaczej
To nic nie znaczy

Nadchodzi zima i nie pozwolę by zamroziła
Uczucia w nas bo wiosna, wiosna
To jest nie do podrobienia w żaden
Sposób i nigdy nie będzie dało się tak

Tylko nie mów mi tego nie mów mi proszę
Mogę odpowiedzieć inaczej
To nic nie znaczy

Nie musisz się martwić o mnie o nic kiedy
Widzisz gdzie jestem bo tam chcę
Być i to nie znaczy że moje serce nie
Drży gdy widzę to co chcę tylko

Nie mów mi tego odpowiem inaczej
To nadal nic nie znaczy

sobota, 16 listopada 2013

Własność siebie

Czy myślisz, że to możliwe? Droga, którą kroczymy, jest skalista, łatwo się potknąć, ale tylko ona wiedzie do celu. Droga, którą kroczymy, jest pełna zakrętów, niewiadomych, ale chyba warto czasem nie być wszystkiego pewnym. Może... może to już ten czas, kiedy nie możemy dać się nikomu ogłupić? Pamiętać, że nasze umysły są naszymi umysłami? Nie dać się zniewolić, to cel. Tak to właściwy cel i właściwy czas, bo jeśli myślisz inaczej, jeśli złecisięmyśli to idź do diabła i nie wracaj! Każdy z nas mógłby To mieć i mnożyć przez dzielenie, każdy z nas mógłby Tym żyć, ale nie każdy ma na To odwagę, każdy z nas mógłby dla Tego zginąć, ale nie każdy z nas jest Tego wart. Jeśli widzisz w 'tym' cel to walcz, walcz, walcz! Za cenę niejednej łzy, ostatniej kropli krwi, słonego potu i wyżłobionej gdzieś rysy. Wiesz, że tak być nie powinno, to boli, ale nie powstrzymasz się - musisz to dogonić, goń=giń (?).
Najważniejsze to nie dać się im zmieniać, omamiać, o nie! Żyj pełnią życia, nawet jeśli czegoś Ci brak. Osiągniesz to, osiągniesz cel, dla nich będzie wieczny Mrok, to złe, ale wiem, że lubisz to. Dziś było zagadką dnia wczorajszego, a dziś? Jestem tutaj i tylko marzę o świecie dobrych chwil, gdzie substytutem byłeś może Ty? Ale to, co ma być wieczne, trwa ot, jedną chwilkę. Cieszę się. A ta myśl czasem dławi mimo wszystko. Kiedy zmierzam w stronę ciepła to widzę tę znajomą poświatę, która powinna prysnąć niby sen o czwartej nad ranem w niedzielną niepełną noc. Wiem, że to żadna wiedza, że pani z piórem to ta, która wie, ale nie dam się, Ty nie daj się, o nie! 
Powiedz coś.
Tylko, tylko...
Nie zgub siebie we mgle, nie zgub tego Najcenniejszego.

niedziela, 10 listopada 2013

Okno

Kiedyś było tak, że innym wydawać mógł się świat
Dziś w pełnej okazałości ukazał się bez kurtyny
Bez mgły bez przyczyny a może przyczyna nieznaną
Ale czy mogłaby być nieznaną aż tak?
Odkryte karty rzucone na stół nie wyblakły a nadal
Emanują feerią czarnej czerwieni a może czerwonej czerni
Nie wiem to dość nieistotny fakt kiedy opadła
Na dno cała ta farsa, ułuda jak nad ranem mgła
I jeśli chcesz, świecie, żebym to ja znowu okazała
Się być rozsądną, pokorną i dobrą to nie wiem czy
Tym razem ja zechcę być tą bezkompromisowo idącą
Za głosem bojaźni nie własnej jaźni kiedy gromy dzwonią
O szyby zamkniętych wspomnień sprzed lat
I kiedy pukają to nie otwiera się okiennica zza której
Widnieje moje okno na świat

Zmierzam, ostatni, pierwszego, chwilę

Nie wiem dlaczego dzieje się tak, że błękit czasem przechodzi w ciepło, a kiedy indziej rozprasza się w niepełną smugę. Nie wiem dlaczego ciągle jest tak, że tak jest ciągle. Wczoraj minęłam się z tym, czego szukałam. Zapomniałam tylko na chwilę, na chwilę - jedną głupią chwilkę! Wiedziałam, że i tak jeszcze tego nie dosięgnę, to jak studnia bez dna, pośrodku niej ja. Trochę jeszcze potrzeba temu światu, a najbardziej to chyba szczerości. Wszyscy toną, budują labirynty i mury, które nie sposób przeskoczyć. A kiedy zabrukują wszystkie swoje ulice, dopiero wtedy zauważają, że może coś jest nie tak, że to nie tak, ale... jak?!
 "Zgubiłem się na mapie anatomii mojego życia. Poprowadź mnie przez ścieżki, które znam od pierwszego dnia i nie puść mojej ręki, kiedy poczujesz, że to znowu nie tam, zmierzam nie tam (chociaż może powinnam?). A kiedy zwątpię kolejny raz, to będzie ostatni raz. Dzięki Bogu, ostatni."
Słyszałam te bzdury na orbicie Twoich myśli. Tak, bzdury, bo nie ma studni bez dna, wszystko jest racjonalne, paradoksalne, błahe, proste, o tak! Nie zgub się tylko, proszę, bo nie sposób będzie znaleźć dobry sposób dla kogoś, kto nawet złego nie jest wart. Może czas odejść? Ale to nie jest najlepszy na to czas, bo wiem, że jeszcze nie raz, nie dwa powiem, że
to
był
niezły
fart
i
chciałabym
poczuć
...

piątek, 8 listopada 2013

Bez z

Niebo, które widziałam, nie było błękitne nawet blado, a czarna smuga przecięła je na wskroś. Taki mały figiel spłatał mi wzrok, może wcale to nie wzrok? Może to tylko Twój sen? Na domiar złego - zły? Nie obchodzi mnie to, jak bardzo. Ważne, żeby minąć kilka świateł zanim zgasną (może to przez moje rozkojarzenie?). Skarbie, jutro będzie wszystko albo nic, nigdy wyważone. Miary są dla nieżywych. My? My mamy przed sobą tunel bezprzystankowy i bezoporowy. Nie omijaj przeszkody jeśli nią nie jest. I wiedz, że wszystko stale płynie. To chyba na tyle.
Dryfuj.

sobota, 2 listopada 2013

Nie ja

Jeśli to była tęcza to skończyła się przed zachodem słońca
Jeśli to było słońce to spłonęło niczym zapałka
Jeśli to był najlepszy czas to jeszcze nie nadszedł
I tylko kilka białych kruków przeobraziło się
W kruczoczarną szarańczę nieznajomych
Nie wiem kiedy odeszły przed stopy przechodniów
Minęły jednego i zaśmiały mu się prosto w twarz
Powiedziały, że jest dla tego świata skończony
Ale nie aż tak by móc odpuścić wszystko to
Co nie może zostać odpuszczone ot tak że to nie tak
Że nawet róża ma okrutne kolce że nawet dzbanek
Bez dna i droga bez końca swój koniec ma
Nie odchodź kiedy opadnie mgła bo to nic nie
Zmienia nadal to ja ja ja ja i tylko ja mam ten dar
Którego jeszcze nie doceniasz ale może za kilka miliardów
Lat kilkaset wyrwanych z kalendarza kartek dat
I dowiesz się że to ja ja ja ja i jeszcze raz ja mam ten dar
Którego nigdy nie zdobędziesz Ty i nie będziesz go miał
Zbyt mały, perfidny i zgłodniały czego nie da się zaspokoić
Już o nie nie chcę dobra dla zła bo to podwójne zło
Gdybym to nie była ja wtedy może szybciej dotarłoby
Że to nie tak

Śmieszne - like


Nie rozumiem tych, którzy nie rozumieją, choć to ja coraz częściej nie rozumiem. Staram się naprawdę, ale to wszystko jest dla mnie nie do pojęcia. Chciałabym dobrze żyć, godnie żyć, nie wiem czy to nie kosztuje dziś zbyt wiele.
________________________________________________________________________________

Nie dam się zniszczyć, to pewne - nigdy i nikomu, nie wątp w to, bo to mnie jeszcze bardziej zdopinguje, a tego chyba nikt by nie chciał. Może powinnam zwątpić i spadać w dół, ale jakoś nie mam ochoty. Mam ochotę wykorzystać pełnię mojej mocy, by udowodnić sobie, że można żyć inaczej, lepiej. Cieszę się, że moje życie wygląda właśnie tak i nie dlatego, że jest idealne - nie jest takie nawet w najmniejszym calu. Kocham je czasem tylko dlatego, że nie potrafię nienawidzić, brzydzę się nienawiścią, mszczą się słabi - jestem silna.
_________________________________________________________________________________

Może wolałbyś mnie zapytać, gdybyś wiedział, że nikt się o tym nie dowie? Każde słowo w tej grze ma swoje odrębne piekło. Jeśli będziesz zmęczony wieczorem, dokąd pójdziesz? To dziwne uczucie tak patrzeć jak topisz się w butelce. Tak długo? Jeśli zgubisz siebie pod koniec dnia, dokąd pójdziesz? Patrzeć. Nadal tak będzie.
_________________________________________________________________________________

To, co lubię, to to, o czym mówię.
Nie zawsze.
_________________________________________________________________________________

Zawsze coś do poddania się. Zawsze coś do nauczenia się. Droga bez powrotu, bo to Oni byli moimi doradcami, kazali zrzucić zgorzkniałą skórę. Zrzuciłam, dzięki Nim. Chociaż...
_________________________________________________________________________________

Wziął moje niepełne szczęście i je podzielił. Nie zrobił korekty na swoich fałszywych planach więc w zamian za wnętrzności ofiarował kończyny. Tak to już jest. Na pewno nie jest to rzeczą, którą chciałabym zmieniać. Ciało zawsze wygrywa.
To nie powód, do diabła.
_________________________________________________________________________________

Każda porażka czegoś mnie nauczyła, a jak Bóg mi świadkiem - upadałam. Są dni, kiedy czujesz się dobrze, są dni, kiedy jesteś smutny, ale nie wiesz, że nie ma nic pomiędzy i to Cię zabija.
_________________________________________________________________________________

Wybacz mi, poczułam pustkę i bardzo Cię potrzebuję (nie, naprawdę nie chodzi mi o Ciebie!), nawet jeśli to gra. Przecież to ja zawsze blefuję. I jestem nieostrożna, i przeklinam we śnie, przeklinam tę chwilę w miarę jak mija.
_________________________________________________________________________________

Jesteś w drodze na dno. Przynajmniej wiesz dokąd zmierzasz. Nigdy nie zawiodę, a wtedy nigdy się nie uwolnię. Przez cały ten czas tak bardzo tęskniłam za swoją dumą.
_________________________________________________________________________________

Oni nigdy nie dowiedzą się o rzeczach, które robiliśmy żeby dorosnąć. Wszystko zostało w tym amatorskim piekle, wyszły tylko niedomówienia. Nie patrz na wiek, to bez znaczenia.
_________________________________________________________________________________

Tu jest miejsce, które kiedyś bardzo dobrze znałam. Staram się okazać trochę miłości. To trudne. Byle nie przeholować.

piątek, 1 listopada 2013

Constans

Niekiedy unosi się ponad poziom
Wysoko a nawet wyżej
I mknie nieujarzmiony bezdrożami
By utkwić wzrok na kilka chwil
I spaść epicko-lirycznie
Jednym słowem dramatycznie
Pod poziom poniżej niż
Tego co dnem jest wciąż i czasem
I nadal poniżej poniżej
Jak matematyczna niestała
Sinusoidalna poetycznie
Zawsze sinus
Nigdy constans

Szczyt