Mam to gdzieś! Nikt nie będzie mnie tak traktował. Nie
pozwolę na to. Jeśli aż tak wiele dla Ciebie znaczę, to zakończmy tę farsę na
wstępie, bo szkoda mojego cennego czasu i wystrzępionych nerwów. Zależy mi na
Tobie. Jesteś dla mnie ważny. Chcę Ci pomóc. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest,
ale tak jest i koniec! Tylko wiesz – sama tego nie uniosę, Ty też musisz
chcieć, a jakoś tego nie okazujesz. Po co to wszystko? Po co to staranie,
przepraszanie, denerwowanie, dopytywanie, kiedy Ty i tak nic sobie z tego nie
robisz? Nie mogłeś od razu powiedzieć, że nie ma do czego wracać, że to koniec?
Kurde. Ogarnij się. Zdecyduj. Jeśli nie chcesz i nie potrafisz ze mną
rozmawiać, to tego nie rób. Wystarczyło jedno słowo, a w życiu nie
zdecydowałabym się na to, żeby zatruwać Ci powietrze moją nachalnością, w
którym chyba i tak nie ma dla mnie miejsca. I nie boli mnie to, że tego miejsca
nie ma, bo tak się czasem dzieje, ale to, że tak bardzo się pomyliłam.
Wierzyłam, że jestem dla Ciebie ważna, tak samo jak Ty dla mnie. Ale nie.
Igrasz moimi uczuciami, emocjami i nie zdziwiłabym się, gdyby sprawiało Ci to
mega satysfakcję, bo nawet Twoje idiotyczne przepraszam brzmi jakoś ironicznie.
Mam dość tego całego przepraszania, tłumaczeń, obietnic, blablabla. To wszystko
chyba jednak nic nie znaczyło. Przykre, ale cóż – życie bywa okrutne, jakoś to zdzierżę.
Tylko nigdy więcej się nie pojawiaj. Nie przychodź do mnie, kiedy już nikt Ci
nie zostanie. Nie pukaj, kiedy spadniesz poniżej dna. Nie pisz, kiedy
zrozumiesz, że to mogło mieć jakiś sens. Ja już tego nie chcę. Dziękuję.
Wysiadam z tego pociągu, bo teraz jestem pewna, że ta droga nigdzie nie
wiedzie. Pewnie jeszcze miliard razy będę się wahać i zmieniać zdanie, bo tak
ciężko patrzeć na kolejny upadek człowieka – szczególnie jeśli coś dla Ciebie
znaczy, ale co ja mam zrobić? Nie chcę biernie stać, ale kiedy próbuję Ci pomóc,
to kończy się jak zawsze, czyli jedną wielką klęską. Nie umiem, nie potrafię! To
jest zbyt trudne choć tak bardzo chciałabym umieć to zmienić… Odpuszczam.
piątek, 29 marca 2013
Człowiek
Coraz bardziej przekonuję się jak bardzo nasze życie zależne
jest od innych ludzi. Możemy się łudzić, że to my jesteśmy panami własnego
losu, że sami niezależnie podejmujemy decyzje i nikt nie ma na to wpływu. To
nieprawda. Tak bardzo potrzebujemy kogoś obok. Tak bardzo bronimy się przed
samotnością mimo tego, że niejednokrotnie pokrętnie sami się w nią wpędzamy.
Przecież czasem, kiedy odtrącamy wszystkich wkoło, zamykamy się w sobie,
odcinamy od całego towarzystwa, to tak naprawdę krzyczymy i wijąc się z bólu na
dnie kryształowej butelki po wódce ostatkiem sił wyciągamy zsiniałą rękę po
pomocną dłoń, jakąkolwiek – ważne żeby była gotowa pogłaskać po chropowatej,
nierównej powierzchni naszej przezroczystej otoczki, dającym tym samym ukojenie.
Czy potrafilibyśmy
być szczęśliwi ze świadomością, że nikt o nas nie myli jako o kimś
wartościowym? Zapewniam, że nie potrafilibyśmy nawet żyć ani normalnie
funkcjonować. Każdy oddech byłby porównywalny z syberyjską katorgą niewinnych
skazańców, a ten potworny ból, który wyciskałby obfite strumienie słonej wody z
naszych kanalików łzowych, okazałaby się tak przytłaczający, że wyżłobienie
czerwonej bransoletki na wychudłym nadgarstku, wydawałoby się być jedynym
wyjściem. Nikt nie potrafi być sam. Nikt nie może być sam. Nikt nie da sobie
rady sam. Niestety, albo na szczęście tak skonstruowany jest ten świat, że to
człowiek człowiekowi najbardziej potrzebny jest do człowieczeństwa. Owszem,
można samemu zbudować dom i w nim mieszkać, ale czy to przyjemne patrzeć jak
wiatr każdego dnia rozsypuje ziarna smutku po kątach? Można odbyć podróż
dookoła świata, poznać wszystkie tajniki historii i przyrody, ale jeśli nie
będzie kogoś, kto pomoże Ci w chwili zwątpienia, to czy da się samemu podnieść
ze skamieniałych kolan i wierzyć, że to ma jakikolwiek sens? Nie sądzę.
Coraz częściej wątpię, bo jak w gąszczu różnorakich osobistości
odnaleźć bratnią duszę? Jak tego dokonać? Tak łatwo się pomylić, a każda
pomyłka kosztuje okrutnie wiele, czasem wydaje się, że zbyt wiele. Kolejne
rozczarowanie obciąża nasze barki koszmarnym bagażem, który mozolnie dźwiga się
tylko po to, by stał się jeszcze cięższym? Wierzę w to, że cierpienie ma sens,
ale czy ma gdzieś swój kres? Moje życie jest dobre. Nie wymarzone. Ani trochę
nie podobne do Disney-owskich produkcji. Nie idealne. Jest dobre, choć tak
często na nie narzekam, tak często chciałabym więcej i szybciej, ale jakoś tak…
Czuję się wtedy jak rozkapryszony bachor, któremu coś znowu nie pasuje. Nie
tego chcę. Tak trudno być silnym dla samego siebie. O wiele łatwiej i
przyjemniej ofiarować siebie komuś, kto naprawdę tego potrzebuje. O dziwo,
wtedy nie ważne są moje zyski czy straty – ważny jest `ten ktoś, komu dając siebie,
w zamian oddaje mi lepszą mnie. Tak bardzo potrzebuję kogoś, komu jestem
potrzebna.
sobota, 23 marca 2013
Pamiętaj!
1.
Oddychaj.
2.
Idź do przodu.
3.
Nie odwracaj się.
4.
Nie rozmyślaj.
5.
Zajmij się czymkolwiek.
6.
Uśmiechaj się.
7.
Nie płacz.
8.
Uwierz w cokolwiek.
9.
Szanuj.
10.
Chciej żyć.
I teraz powtarzaj to jak mantrę. Nawet jeśli wykonywanie
wszystkich punktów stanie się odruchem bezwarunkowym, to przecież będziesz je
wypełniać. Co z tego, że nie ma w tym żadnego sensu. Co z tego. Nie ma czasu na
roztkliwianie się nad kimkolwiek, a już na pewno nie nad sobą. Ale jakoś tak
ciężko pozbawić się swojego człowieczeństwa, jakoś tak ciężko znaleźć w sobie
moc, która nie spłonie jak zapałka, jakoś ciężko wierzyć w sens ciągłego
powstawania… Może lepiej pójść na łatwiznę – upaść raz na zawsze i już nigdy
nie powstać?
piątek, 22 marca 2013
Feelings
Się kręci, obraca, zawraca
Podnosi, spada, upada
Się pragnie, nie pragnie
Nie chce
Podąża, powraca, zatraca
Znów unosi, prosi
Błaga
Odmawia, obawia
Pozbawia
Się jęczy, klęczy
Bo nęci
I się pędzi
Do nędzy
Subskrybuj:
Posty (Atom)