sobota, 9 marca 2013

Spadochron



Może mogłabym jak Mela Koteluk polecieć gdziekolwiek razem z Tobą, gdybyś mógł dzisiaj zamienić się w spadochron? Może mogłabym być statkiem, portem i brzegiem? Niestety jak zwykle coś jest przeciwko, na przekór i na złość. Tym razem to wina tej nieszczęsnej pogody! Przecież nikt (nawet szalony!) nie pozwoliłby mi skakać ze Spadochronem przy takich warunkach atmosferycznych. To zbyt niebezpieczne. To zbyt duże ryzyko. Ale… może to właśnie dlatego wymyśla się bajeczki o tym, jak wszystko się sprzysięgło przeciwko nam, żeby tylko przypadkiem nie opuścić bezpiecznej przystani? Nawet jeśli do pokonania jest kilka kilometrów albo sto tysięcy mil, to zawsze może stać się coś strasznego, nie wiem, może na przykład rozwiązać się nam sznurówka, w którą się zaplączemy na skraju przepaści, a akurat nie założyliśmy skrzydeł… No i co? Wędrówka zakończy się upadkiem, o tyle nieszczęsnym, że prosto w czeluść bezdennej głębiny, skąd nie sposób powrócić do ziemskiej rzeczywistości, ale kto wie – może na jej dnie znajduje się pożądana pełnia szczęścia? Ale… przecież upaść można jeszcze niżej, nawet nie wychodząc z domu! Co w tym trudnego? Wystarczy jeden telefon, jedno słowo, jedno zdjęcie, jedno spojrzenie, jeden gest… by zburzyć wewnętrzną harmonię i zatrząść firmamentem niebieskim środka czerwonego mięsa, co może prowadzić do zawalenia mostu nad okrutną przepaścią, gdzie właśnie się znajdujemy. Czy to nie jest straszniejsze? W tym przypadku możesz spadać, spadać, spadać i jeszcze raz spadać – i tak bez końca, czekając ćwierćwieczami na dosięgnięcie odrobiny skalnego pyłu radości. Więc może jednak… moglibyśmy polecieć? Dosyć wewnętrznego spadania, upadków i chwilowych wzlotów. Czas olać wszelkie przeciwności, bo i tak zawsze coś się znajdzie. Nie bój się, głupia! 
Teraz największy problem i najważniejsze pytanie: Czy mógłbyś dziś zamienić się w Spadochron i zabrać mnie gdziekolwiek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz