Może mogłabym jak Mela Koteluk polecieć gdziekolwiek razem z
Tobą, gdybyś mógł dzisiaj zamienić się w spadochron? Może mogłabym być
statkiem, portem i brzegiem? Niestety jak zwykle coś jest przeciwko, na przekór
i na złość. Tym razem to wina tej nieszczęsnej pogody! Przecież nikt (nawet
szalony!) nie pozwoliłby mi skakać ze Spadochronem przy takich warunkach
atmosferycznych. To zbyt niebezpieczne. To zbyt duże ryzyko. Ale… może to
właśnie dlatego wymyśla się bajeczki o tym, jak wszystko się sprzysięgło
przeciwko nam, żeby tylko przypadkiem nie opuścić bezpiecznej przystani? Nawet
jeśli do pokonania jest kilka kilometrów albo sto tysięcy mil, to zawsze może
stać się coś strasznego, nie wiem, może na przykład rozwiązać się nam
sznurówka, w którą się zaplączemy na skraju przepaści, a akurat nie założyliśmy
skrzydeł… No i co? Wędrówka zakończy się upadkiem, o tyle nieszczęsnym, że prosto
w czeluść bezdennej głębiny, skąd nie sposób powrócić do ziemskiej
rzeczywistości, ale kto wie – może na jej dnie znajduje się pożądana pełnia szczęścia?
Ale… przecież upaść można jeszcze niżej, nawet nie wychodząc z domu! Co w tym
trudnego? Wystarczy jeden telefon, jedno słowo, jedno zdjęcie, jedno
spojrzenie, jeden gest… by zburzyć wewnętrzną harmonię i zatrząść firmamentem
niebieskim środka czerwonego mięsa, co może prowadzić do zawalenia mostu nad
okrutną przepaścią, gdzie właśnie się znajdujemy. Czy to nie jest
straszniejsze? W tym przypadku możesz spadać, spadać, spadać i jeszcze raz
spadać – i tak bez końca, czekając ćwierćwieczami na dosięgnięcie odrobiny
skalnego pyłu radości. Więc może jednak… moglibyśmy polecieć? Dosyć
wewnętrznego spadania, upadków i chwilowych wzlotów. Czas olać wszelkie
przeciwności, bo i tak zawsze coś się znajdzie. Nie bój się, głupia!
Teraz największy problem i
najważniejsze pytanie: Czy mógłbyś dziś zamienić się w Spadochron i zabrać mnie
gdziekolwiek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz