poniedziałek, 2 czerwca 2014

Dziecko we mgle

Ciągle szukam nowych słów, bo z tych starych ulotnił się sens, a chciałabym powiedzieć o czymś naprawdę ważnym. Mam coraz mniej czasu mimo, że każdy nowy dzień wnosi tak wiele i tak wiele daje. Może możemy posiąść mądrość, o której dotąd nam się nie śniło i przestać tak bardzo błądzić? Podobno wystarczy pić z dobrego źródła... Chyba warto się schylić i spojrzeć głębiej niż pozwala kryształ wody. Sięgnąć dalej niż pozwalałyby nieporadne dłonie. Usłyszeć więcej niż można tymi ułomnymi uszami. Zrozumieć. Strach? Temu panu już podziękujemy!

wtorek, 27 maja 2014

Ciągłe nowości!

 Dziwnie mówić o tym, co jeszcze do końca nie wybrzmiało i nieustannie unosi się w oparach mojej świadomości. Teraz widzę wyraźnie jak wiele we mnie uzależnień, z których bynajmniej nie zamierzam rezygnować - one dają mi szczęście!

Nadal czuję tę mgiełkę EUFORII! Bo `tamta noc stała się kolejną piękną historią! Jak mam nie być gotowa do walki?!
Witaj!!!

Czuję, że to najlepszy czas dla mnie jako człowieka w drodze. Tyle tu wszystkiego... Czego nie umiem określić! Ostatnio tak często brakuje mi słów, zbyt często. Muszę nad sobą popracować i to ostro! Próbuję spojrzeć za horyzont, wiesz? Polecam! To takie ekscytujące, kiedy niby wie się wszystko, a tak naprawdę niczego nie można być pewnym.

Czuję jeszcze, że troszkę żal będzie mi stąd wyjeżdżać. Jak zawsze to, co najlepsze przychodzi ostatnie i wwierca się głęboko w myśli...






niedziela, 18 maja 2014

Tak pachnie życie!

Herbata stygnie jak wczoraj
I większość innych może mniej
Znaczących...

Powiedz tylko czy mnie
Słyszysz ?

Pomogły mi dopiero dmuchawce
I wiatr który nie pytał o
Powód...

Powiedz tylko czy mnie
Widzisz ?

Semper ait melius.
     10.05

piątek, 18 kwietnia 2014

Impossible - my wor(l)d

Miałam sen. Sen śnił mi się. Śnił mi się sen. Śnił sen mi się. On śnił mi się. Pamiętam go. Impossible.

Był kolorowy lekko wyblakle, ale wystarczająco, by uznać go za piękny. Taniec chodników jest pięknem, kiedy widzisz w nim coś więcej, bo oczarował, zachwycił, zawładnął . Zbyt. Może ja nic nie wiem, nie wiem. Ale kiedy budzę się z uśmiechem i drżę, i tak bardzo chcę...
Nie wrócę tam, bo to sen. Ech, dlaczego jesteś tylko snem, Mój Śnie?!
Doprawdy, widziałam zwykły świat, ale tak mało realny, tak odległy ode mnie. Czy coś jest ze mną nie tak?
Tak stać i patrzeć.
Cud.
Być tak speszonym w ziemskim zachwycie. I dostać to, co pragnie się. Albo usłyszeć 'Co tam? Cześć!
Co lepsze? Gdzie gorsze?
Zgubiłam się w oczach Snu i nie tylko. Mój Śnie!
Wróć albo odejdź. Bo ja wiem, że wyobraźnia jest mordercą w każdym słowa tego znaczeniu. Daje mi skrzydła i pozwala latać, ale ja nie umiem, nie umiem! Rozumiesz coś z tego?
Przytulenie. Boże, jak ja nie lubię się przytulać! Nie lubię tych treli-moreli, bo w nie uwierzę! Spadłam z chodnika.

Róża jest przekleństwem w swym niekłamanym pięknie.

niedziela, 23 marca 2014

Ciężarki na skrzydłach

JA=ZŁO
?
Znudziło mi się ciągłe bycie wszystkiemu winną. Ideał ze mnie marny, może nie jestem nawet `dobra (who know?), ale bez przesady. Popełniam błędy jak każdy, później dostaję za to w twarz od życia i idę dalej. Chyba nie jestem w stanie zaakceptować jednostronności tych, którzy sądzą, że wszystko dookoła to czyste zło, a oni są jedynym jasnym punktem na tej planszy świata. Naprawdę - jestem świadoma swoich wad i wiem, że jest ich wiele, zbyt wiele może. Tylko... czy Ty też patrzysz czasem w lustro nie tylko po to, by upewnić się, że jak zwykle - bosko dziś wyglądasz? Uwierz, ta zewnętrzna otoczka o niczym nie świadczy (oprócz oczu). Język może ukryć prawdę bez najmniejszego problemu (one nie).
Nie wiem, co powinnam zrobić, by się od tego uwolnić. Czy jest takie miejsce, gdzie już nigdy nikt mnie nie oceni? Nie żebym się tym sugerowała czy coś, ale nie lubię tego, nie lubię być tą złą... Wtedy sama zaczynam się zastanawiać...(?).

sobota, 22 marca 2014

Ono też jest po naszej stronie!

Nie znam języka gdzie słowa brzmią jednoznacznie
Oprócz tego nieludzkiego a naturalnego
Nie mogę wrócić pamięcią do czasów gdy był
Bo jej nie mam - najzwyczajniej w świecie
Może dlatego nadal

Kocham czuć pod stopami niebiański puch
Kocham zamykać powieki i widzieć więcej
Kocham lekki wiatr czule głaszczący
Kocham marzenia

Ale mam być człowiekiem dwudziestopierwszowiecznym
Wyprać się i wymaglować
Mam?

Ekhem.

I`m pure.
Przecież ono też jest po naszej stronie!

niedziela, 16 marca 2014

Jestem Księżniczką

Jestem Księżniczką, ale nie z tej bajki, o której myślisz. W grę wchodzi lepszy świat i może nawet lepsza ja. Tutaj budzę się rano i nikt mi nie mówi, że jeśli chcę dostać śniadanie do łóżka, to muszę spać w kuchni. Tutaj mogę nie spać - spać - nie spać - wszystko jedno i tak jest we mnie siła, którą czerpię z kwiatów. Słodka woń wiecznie kwitnącego jaśminu to to, co kocham najbardziej. Przypomina mi czasy, kiedy byłam wolna i beztroska inaczej. Kiedy jasnozielona trawa głaskała moje nagie stopy, czułam, że jednoczy się ze mną i ożywia milionem cierpień niezasłużonych. Cóż, wtedy się nad tym nie zastanawiałam. Ta woń jaśminu... Kojarzy mi się z klarowną wiosną, którą należałoby zatrzymać w metafizyce. Ja chyba jednak nie lubię zimy tak bardzo jak wcześniej. Ja potrzebuję dużo więcej Słońca, dnia i życia! Potrzebuję... Być, ale nie tylko.

Jestem Księżniczką chociaż nie wiem, czy mam w sobie cokolwiek majestatycznego.

Jestem Księżniczką, która włada swoim Królestwem nie zawsze mądrze i rozsądnie. Czasem otwieram stalowe bramy własnoręcznie, by przywitać gościa - teraz rozumiesz ile mnie to kosztuje? Czasem wydaje mi się, że krew płynąca w moich żyłach jest jeszcze zimniejsza niż ta stal, która stanowi barykadę między naszymi światami. Ogrzewam ją codziennie nad płomieniem ciepłych słów. Dziękuję.

Jestem Księżniczką, bo tak do mnie mówisz.

sobota, 15 marca 2014

Włosy zmianą?

Właśnie dowiedziałam się, że jeśli kobieta zmienia fryzurę, to znaczy, że zmienia swoje życie. Więc teraz chyba nie mam wyjścia...
Tylko co by tu zmienić skoro `mam to, czego chcę, bukiet chmur na obiad, notes, wolność, życie w rytmie na cztery, opinię szaleńca i przywilej bycia szczerym? To mega dziwne, ale naprawdę nie wiem! Ten czas, kiedy chciałam zmienić w sobie wszystko, chciałam zmienić siebie i na chceniu się kończyło - minął. Jestem dziwnie zdeterminowana - czyżby w końcu dotarło? Mam gdzieś, niech ten świat dąży ku zagładzie, ja będę kroczyć z dumnie uniesioną głową nawet jeśli myślisz, że nie mam ku temu żadnego powodu.

Chcesz latać - musisz skoczyć!! 
Skaczesz ze mną?!
Poczujmy ten wiatr we włosach!

Nie chce mi się znowu pisać smętów o tym jaka to nie jestem szczęśliwa - JESTEM i tyle w temacie.

Więc może... Byłam w środę w kinie, ale to incognito - uznaliśmy, że lepiej nikomu tego nie ujawniać, bo film musiał być przegenialny skoro stodwadziesciaosiemminut seansu skróciliśmy lekką ręka do z trudem przetrwanych sześćdziesięciu i tu też muszę się przyznać - oglądałam owy dramat z zażenowaniem w oczach, ustach i wszystkim innym! Ogólnie mówiąc - nie oglądałam. A mimo to cieszę się, że tam byłam - głupie, nie? I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od zachodniego wiatru, który rozszalał się w moich włosach...

Świat dla mnie się przewrócił a ludzie upadli nisko, niżej, najniżej. Mam jakiś skrzywiony światopogląd. Jestem beznadziejnie naiwna skoro wierzę, że jest tu coś więcej niż `hajs, seks, hajs i jeszcze trochę brudu. Wyrafinowana finezja obala to wszystko - nie muszę przemierzać Waszych zaśmieconych chodników!

Miało być o włosach, kurde, nie wyszło. 

NEXT, PLEASE.

niedziela, 9 marca 2014

I believe I can fly!

Kiedy świeci Słońce, czuję jak spadają na mnie jego promienie. Oświecają, dają życie, power i kolory. Czuję się taaakaa kolorowa! I chociaż tyle przede mną, to chcę temu podołać i zrobię to - dasz wiarę? Lubię te dni, kiedy mogę być herosem niepokonanym, Achillesem bez pięty, słowikiem i skowronkiem w jednym, i zakręconym w powietrzu pyłkiem; i tak iść sobie pośród niekończącej się równiny. Moje nagie stopy zagłębiają się w gorących piaskach przestworzy, a przede mną ani za mną nie ma nic prócz rozległości. Czuję się taka wolna! Pastelowe barwy ciepłego burgundu głaszczą moje rozwiane włosy, wiedzą, jak bardzo to lubię. To Słońce, ono mnie wzywa, czuję to całościowo - sobą. Jestem wolna od pożądań, nie pozbawiona - wolna. Jestem płatkiem tętniącym życiem i wirującym bezbłędnie. Może nie zawsze zgrabnie i pewnie, ale jestem! Boże, jestem szczęśliwa, czyżbym zmierzała w dobrym kierunku...?!!

sobota, 8 marca 2014

Wyjątkowe okoliczności!!

Nastały wyjątkowe okoliczności! Nie śpię więcej, bo nie ma czasu na sen. Jeśli chce się coś osiągnąć, to trzeba działać non-stop, bez stopu! Czuję przypływ determinacji i stanę na głowie, żeby zagrodzić mu drogę ucieczki. Wygram tę walkę i zaczynam od dziś. Chcę być człowiekiem Renesansu. Albo po prostu spełnionym człowiekiem (?). Przyszłość w naszych rękach, zróbmy wszystko, by była na miarę naszych dziecięcych marzeń! Marzenia można spełniać zawsze, nawet z sześćdziesiątką na karku, ale po co tyle czekać? Wstań, zrób coś ze sobą i walcz sam - ze sobą! Z własnymi słabościami, wadami, niedoskonałościami! Czas mija szybko a rozwój wymaga czasu. Wykorzystanie talentów to maksimum satysfakcji! Każdy z nas zawodnikiem - dla każdego gotowe złoto, trzeba tylko po nie sięgać! Każdego dnia 'keep on trying & iść do przodu! Być wytrwałym, twardym, czuć się zwycięzcą. I nie poddawać się NEVER. Mieć motywację w sobie i nie dać się usidlić presji. Być dobrym dla siebie, być zwycięzcą dla siebie, wziąć się w garść! I kochać! Siebie! Pielęgnować pasję - to ona pozwala patrzeć na świat jaśniej. Być numerem jeden!

I pamiętaj - z życia wyniesiesz tyle, ile dajesz! PEACE.

Kwiaty nie zawsze stanowią tylko piękno

Aluzje czasem niszczą prostotę słowa
Lub upraszczają ją nader skutecznie 

A my? funkcjonujemy w świecie iluzji 
Chociaż to ona jest najprawdziwszą prawdą 

Nie lubię wielkich deklaracji na życie
Bo jestem zbyt niezdecydowanie niepewna

Nie chcę tracić ani zyskiwać 
Chcę żeby było tak - niezobowiązująco!

Może kiedyś za jakiś czas
...

Ale kiedy słyszę słowa kwiaty ręce pocałunek
Jesteś pięknem cudu

Czuję się zniewolona tym że muszę 
Być za to wdzięczna czyż nie tak?

Umiem przekraczać granice
Ale to nie ta
Którą
nie



piątek, 7 marca 2014

Niby bez sensu... ale jest!

Jestem w punkcie miliard. To przez te chore myśli, ich eksplozje (chociaż są tak mało życiowe).
-Z poplątaniem to ja zawsze byłam związana ale raczej przez włosy.
Nie zrozumiałe? Rzesz, kurde. Ja jaśniej nie umiem, kiedy mroczność przytulam! Ten mrok, ta noc... Ona też zwiędnie i wszystek umrze a ja rzadziej niż ona umieram. Dzisiaj na przykład bolał mnie brzuch i to ostro; momentami to mnie martwi, ale przetrwam, by żyć jak w tej piosence. Jestem chyba troszkę czarnowidzem, bo szalone sny nie dają mi spać. Widzę w nich niedoszłą przeszłość, taką tęskną, mój Boże!
-Możesz tu wrócić, ale nie kolejny raz - powiedział.
Także stanowczo i zasadniczo mówię mu:
-Raczej nie!!!!
No, to byłoby na tyle.

Za dużo tu biegunów, chociaż niby tylko dwa. Obliczyłabym polarność czy co tam można policzyć, ale nawet tego nie umiem. Może jestem beznadziejna?! Hahaha. Tyle razy słyszałam: 'jesteś świetna, piękna, boska, wspaniała, cudowna, idealna, niesamowita, złośliwa, niezastąpiona, urocza, słodka Kotka, kokietka, nawet dobra ... . I im więcej tego słyszę, tym jestem bardziej pewna siebie. To źle. Nie chcę powtarzać wczorajszych błędów. Dlaaateegooo... Spadło kiedyś kropli wiele, roztłukły się o podłogę, porcelana, stara lama - stawiam krzyżyk. Mua!

To jest takie (bynajmniej dla mnie) szalone! Wschodnio-zachodnio, włosy i cała akcja, reakcja! I napędzona machina kołuje, bo nie pozwalam usiąść. Jak to brzmi - WOLNE, NIE POZWALAM, prywata. Onegdaj była ruina a dziś? Czy ruinę można zniszczyć? Może zrujnować? Zrujnować zrujnowaną ruinę? Najpierw ODBUDOWAĆ. Gdzieś się zapodział, Panie Architekcie? Głupiec. Zwiał.

niedziela, 23 lutego 2014

Reality

To bez znaczenia `ile posiadasz, ważne kim jesteś. Na dobrą sprawę jestestwo to też coś nabytego, coś zyskiwanego przez lata, kształtowanego przez każdą sekundę, a chyba najbardziej - przez każdego człowieka i każde wypowiedziane przez niego słowo. Ile bezwartościowych wspomnień zaśmieca nasze umysły? Ile obcych dziś twarzy wita nas w snach? Zwykła codzienność to coś, za czym najbardziej tęsknimy, bo człowiek najbardziej przywiązuje się przez proste gesty i słowa... Jedna sytuacja, jeden uśmiech, jedna łza, jedno spojrzenie, jedna samotność, jeden pocałunek, jedno marzenie - pamiętasz? Wszystko jest takie jedno - jedyne w tym szalonym świecie, nawet jeśli zwielokrotnione i powtórzone to nigdy nie będzie takie same. To powoduje, że chcielibyśmy cofnąć czas, ale czy aby na pewno warto? Może na chwilę, może nawet na dwie... tylko po co? Wierzę, że to, co najlepsze jest ciągle przed nami! I chociaż czasem chciałabym zamknąć jedno oko i być trochę niewidomą na wszystko to szkoda mi czasu! Chciałabym zawsze wierzyć, że to, czego szukamy, po prostu jest.////

Słyszałam ostatnio, że kobiecie wystarczy poznać jednego mężczyznę, by móc zrozumieć ich wszystkich. Mężczyzna z kolei może poznać wszystkie kobiety i nie zrozumieć ani jednej.///

Ciało, które było na diecie dotyku, czułości i akceptacji potrzebuje podwójnej dawki słodyczy, która da siłę, by wierzyć zawsze i wszędzie - mimo wszystko.//

Podobno nigdzie nie jest dobrze tam, gdzie się aktualnie jest. Nie moglibyśmy stworzyć lepszej rzeczywistości?/

You don't understand. And I can't explain.

Woda

Ta woda którą sączysz co dnia nie ma minerałów
Jałowa jest przejrzyście pełna bąbli i próżni i nic

Ta woda którą sączysz co dnia upada z łoskotem
Nie cicho i skromnie wykwitnie i dobrze i nic

Ta woda którą sączysz co dnia nie daje życia
Nie zabija jak morderca czy kat ale nic

Ta woda którą sączysz co dnia nie jest solą
Nie jest powodem przyczyną i skutkiem

Złe źródło?
To fakt.

sobota, 22 lutego 2014

Ostrość obrazu

Lubię oczy, bo nigdy nie są takie same. Mogą otworzyć wszystkie treści niewypowiedziane albo pokazać bezgraniczną pustkę, o tak. Kryją w sobie więcej niż można przypuszczać, śnić i marzyć. Są taką głębiną i źródłem, że wszechświat za rogiem to pikuś, pchła na psim uchu i jej łza. Powtarzam się, ale lubię oczy, nawet te moje, własne, nawet, kiedy są bezbarwne, straszne! Nie potrafią ukrywać i kłamać jak my. Są czyste, nieskalane choć widać w nich mgły i pogorzeliska dobrych i złych chwil. Widać wszystko od alfy do omegi doświadczeń i nie mają swoich miniaturowych usteczek nawet, a mówią głośno i wyraźnie. Wszystko. Wiesz? Przymknij na chwilę powieki i teraz to Ty popatrz głębiej. Widzisz to wszystko? Mówisz, że to nie jest dla Ciebie ważne, że to przeszłość, która nic nie znaczy, ale jeśli to prawda - dlaczego wciąż o tym śnisz? Przed okiem nie uciekniesz. Ludzkie-obce błądzi i się waha, Twoje bezlitośnie krzyczy i widzi, co chce widzieć i pamiętać. Dzisiaj jest dzisiaj i nie dasz z siebie więcej niż możesz dać. Oka nie oszukasz też. Spędziliśmy trochę czasu rozmawiając o tym, kim jesteśmy, dlatego wiem, jakie to trudne. Proszę, nie mów więcej, że mógłbyś się we mnie zakochać. Moje oczy patrzą w innym kierunku.

piątek, 21 lutego 2014

Koty ocza przerazić


Jestem uczulona i aż mdłości. To za granicą wątłą i wiotką, i nieprzejrzyście przepastną, bo zgubiłam chyba wszystko w całości. Nie możesz mi pomóc - tylko jeszcze bardziej przeszkadzasz, wiesz, Kotku? Twoje oczy... Miliard gwiazd. Trzysta słońc. Cztery monety. I kryształ, ale to już będzie przeze mnie. Niedoczekanie moje! Zabrałabym siebie daleko, ale jest mi zbyt zimno. Moje ciało, ono rozumie i spada. Te palce... Czerstwe jak tamte dni, które popękały za szybą mgielną. To przez was, to wszystko! Bez szacunku stłamsić, udusić, wyprać... Tyle tu zarośli.

Inna mogłaby być lepsza? Co z tego, kiedy ja już prawie w to nie wierzę? Muszę tylko trochę podreptać w sześciotysięcznym kierunku, bo wszędzie zło albo poderżnięte gardło. One wszystkie spadły. I nawet jeśli inna mogłaby być lepsza
...
Co z tego!

sobota, 8 lutego 2014

Dramatyka

Krótki dialog przeciwko ludzkości i motylom:
-Nie stąpacie jak należy, bo ziemia! 
-Nie, bo grawitacja! 
-Wbrew fizyki prawom!
-Bezprawie istne!
-Tutajże ściśle ZAwistne! 
-Ochędożyć się jest czas zawsze!
-Za to! 
-Niechybnie...?! (zdziwienie okrutne!)
-Ale co jeśli...
-CO?
-On zaśnie na za...
(zamiera stukot złamanego obcasa)


sobota, 1 lutego 2014

Nic nowego... Aaa!

Historia lubi się powtarzać. Znowu czuję się lekko i beztrosko, spokojnie i pewnie. Gdyby nie ta zamieć za oknem, gdyby był tata bohatyr, który ewentualnie by mnie od onej zamieci uratował to wyszłabym! Wyszłabym w trampkach i w za dużej bluzce, i śmiałabym się najgłośniej jak się da, zaśpiewałabym o tym, jak cudownie smakuje życie i poszłabym na koniec świata, nie kłamię. Tym razem nie zatrzymałoby mnie nic, nikt! Ooo tak, czuję, że mogłabym dojść na koniec świata! Jest tyle mocy, tyle zwariowanych pomysłów, tyle opcji, możliwości, tyle marzeń, tyle spełnień! Chciałabym, żeby każdy poczuł to, co ja! T y l e p r z e s t r z e n i ! Kocham ten stan, kiedy każdy problem to błahostka, kiedy jest we mnie tyle miłości, że mogę się nią dzielić, kiedy mam taki zapas uśmiechu, że mogę nim obdarzyć dosłownie każdego. Fajnie, kiedy wyłącza mi się opcja 'hate i jest 'love, 'love, 'love, 'sweet loovee! I nie jest to wymierzone w nikogo konkretnego, och no. Ogólnoludzko, internacional, международный! Mogę być dobra dla każdego!

piątek, 31 stycznia 2014

Conga

Tylko tyle pozostało mi ze stu czterdziestu pięciu dni
Które zmarły w męczarniach okrutnych istny holocaust
Ta plama która nigdy nie zniknie uwiera bo nie miało
Jej być tu nigdy, nigdy, nigdy!
Jak drzewo pięknie rozkwitłe tak i ja byłabym
Bezbronna
Gdyby plamy nie przykryć chcieć zniszczyć i niszczyć
------------------------------------------------------
Chodź pokażę Ci jak funkcjonują moje sny
Tyle tu wszystkiego! a tak naprawdę
Tylko historia jedna z wielu tak powtarzalna
Tak oczywista tak dżdżysta
Ale dla mnie - jest taka moja - intymna

moje Słońce moje Lśnienie moje Końce moje Tchnienie
moje Poznawanie moje Rozczarowanie moje Powstawanie
moje Milczenie moje Zauroczenie moje Spojrzenie moje Marzenie
moje Wakacje moje Racje moje Pocałunki moje Trunki
moje Uśmiechanie moje Igranie moje Tęsknienie moje Spełnienie
moje Spotkanie moje Oczarowanie moje Tańczenie moje Pragnienie
moje Zwątpienie moje Istnienie moje Walczenie moje Zbawienie

poznaniesmakugoryczyimiodusłodyczytowszystkocokapiecodniainiepozwalaspokojnieusnąćkiedymyślizabójczetotemyślikażąmiwracaćtamgdziedawnoniechcębyćimarzyćotymczegoniepowinnamchciećaletojestemcałaja

no ba!


środa, 29 stycznia 2014

Czy ukradłeś moje imię?

Kiedy słońce zachodzi to dzień wcale się nie kończy i nadal żyjesz - nawet w surrealistycznym śnie. To się nigdy nie kończy. Zapytam tak tylko: Słyszałeś deszcz? Widziałeś pioruny? Bo to znak. To znak, że żyjesz. Ciche stąpanie po kroplach latem daje siłę, wiesz? By trwać i przetrwać. Natrafił się niezły surwiwal, ale opoka. Jeszcze wszystko, co teraz kruszy się i rozpada, zrośnie się, zintegruje jak wtedy, gdy spadały gwiazdy i każdy miał tak ogromne marzenia. Niedorzeczności plecione! Lista artefaktów wydłuża się niemiłosiernie i nic. Filtr otoczenia zalepił się zbędnymi resztkami i już nie chce więcej chłonąć jak gąbka zepsuta, zdemoralizowana; aspołeczne anti-sacrum. A tam Lucyfer! Szarmancki i to jak! Ale to nie on rozrywa łańcuchy, zerwane już szczękają w otwartej bramie samotnie. I one nie zatrzymają tego, co nie da się zatrzymać.
O, utkwiony na szczycie Parnasu Apollinie!

wtorek, 28 stycznia 2014

Urwane w pół przepaści

Początki bywają rożne. Czasem trudne, czasem łatwe et cetera, ale jedno jest niezmienne - ten impet, brak ostrzeżenia. Poznaję to po jednym równie zaskakującym odczuciu - jakbym stała nad przepaścią. Banał. Stoję sobie elegancko w małej czarnej i nieziemskich szpilkach, i tylko tak sobie patrzę. Co widzę? Nie wiem. Za każdym razem coś innego i nigdy do końca stałego. Pamiętam jak dziś, kiedy czerwono-czarny żar próbował mnie dosięgnąć i spalał mnie częściami, a ja nawet nie próbowałam uciec. Było mi zimno, żar ogrzewał mimo wszystko. Ale to tylko zamknięty rozdział w mojej biografii. Z czasem pojawiły się tam chmurki lekkie, puszyste, ale nadto figlarne. Zawsze wycinały mi jakieś numery, zero ogłady i moralności, dziś tak to oceniam. W pewnym momencie po prostu znikły i widziałam dosłownie wszystko. Głazy, meteoryty, gwiazdy, trawę, tęczę, płomienie, planety, pustynię, ogrody, statuy i pustkę. Chyba najwięcej było tego ostatniego w ponurej sepii. Też odeszło i co innego przyszło. No właśnie - z tym mam największy problem.
Jakby ktoś wylał farby w przepaść. Ale nie takie matowe, bezbarwne. Takie jasne, jasne, jasne! Wszystko w sobie posiadające, oniemiające, czyste, nieskazitelne i zbyt mi bliskie od początku. Tak sobie popatrzyłam nonszalancko i z ironią w lewym oku - to tylko tyci, tyci epizodzik! Bobasek taki kochany! A on się rozrósł, skubany. I te barwy spadają sobie szalone parami! Rozumiecie?! P a r a m i. Nie uwierzyłabym, gdybym nie zobaczyła. Powiem więcej - one spadają c h m u r a m i. I to nie takimi zwykłymi, jasnoniebieskimi jak te z nieba. One są bardziej... nieokreślone, bez kształtu i barwy jednoznacznej. Emanują ślicznotki! A ja obok nich... Stoję nad przepaścią. Banał. Ale to dobra przepaść. Moja przepaść, moja jak nic innego. Chcę tylko czuć, że ma
___________________________________________________________________________________

(Where is the end?!)

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Mosty i z nich skakanie

Mogłabym skoczyć z mostu i nie umiem tego uzasadnić, tak czuję. Nie, to żaden masochizm, nic z werterowskiej rozpaczy i chęci heroicznego uśmiercenia własnego jestestwa. Nic z tych rzeczy. Chciałabym skoczyć, ale tak odwracalnie, jednorazowo i bez większych konsekwencji. Jedynie, by poczuć wiatr we włosach (i nie tylko), poczuć dreszczyk gdzieś w środku stopy, poczuć odmienność sytuacji. Ta ostatnioczasowa monotonia mnie zabija i nie hiperbolizuję ani ciut-ciut. Po prostu kręcą mnie niespodzianki, spontaniczne akcje, reakcje i wszystkie nagłe zwroty, obroty, i to, o czym nie wiem. Chcę zacząć grać vabank i wirować! Kurczaczki. I tutaj jednak zastanowiłabym się sama dla siebie jeszcze chociaż z trzy razy, bo mam pewne wątpliwości, a mianowicie: wirowanie jest dla mnie zbyt dobre. I nie neguję swojej osobistycznej wartości, broń Panie Boże. Po prostu czasem aspiruję mimo wszystko zbyt przestwornie, niedosięgalnie i nienamacalnie, a to nie wróży pomyślnie. Nota bene - nie chodzi o chęć posiadania wszystkiego bądź nawet drogocennego w kwestiach finansów. Ociera się lekko o kongenialną uczuciowość. Nie jestem pewna, czy dobrze to określam, to dla mnie zbyt świeże i niewczorajsze, by wysilić narratora trzecioosobowego wszechwiedzącego w sobie. On dziś nie istnieje, zgubił go nadmierny wręcz subiektywizm, zgubny wręcz. Jestem zbyt percepcyjna i osobista. Nieprawdaż? Za dużo tu analityki i syntetyki jednocześnie! Ten upór w staraniu się nie uleganiu presji, innych sugestii wygrał, bo tak miało być. Zaraz, miało być przecież o wirowaniu! Może powiem od początku choć to będzie jakby przeciągnięte i nużące po pas, a więc - pierwszy raz był dawno, dawno, dawno temu, że nawet nie pamiętam, w której dokładnie dekadzie. Prawdę powiedziawszy nawet nie wiem o czym mówię więc zaktualizujmy i uznajmy, że to było całkiem niedawno (chociaż z punktu widzenia teorii niepierwszorazowo), ale bezbłędnie, jakże obłędnie! Wywarło to na mnie taaakie wrażenie, że do dziś widzę fireworks przed oczyma zielonymi (takie mam!). I nie takie zwykłe sylwestrowe - odpałowe, takie słodko świecące, takie z gracją się poruszające, takie... takie ładne! O! Cud, miód, malińcia i szał ciał, wszystko na raz. Istna kumulacja wszechpiękna wycelowanego w moje gabaryty dość nieskromne. I cieszyłam się jak głupia jakaś chociaż nie dałam po sobie poznać, bo wtedy jeszcze się bałam. Teraz chcę skakać i się nie boję.
Bez kropki nad i & Stedowanie part3

Luksus w środku

Zaczynam marzyć o tym, że kiedyś to się spełni. Najpierw poznam smak prawdziwej nierealności, by móc znaleźć tam bezwzględne dopełnienie. Nie ma w tym niczego naiwnego, choć i tak pewnie nazwiesz mnie idealistką. Nie zmienię tego. Śniłam o tym wielokrotnie, ale nigdy w tej samej postaci. Za każdym razem był jakiś element dezorientujący, początkowo niepasujący, sprzeczny, nie mój. I to chyba podstawowy problem, że trzeba osiągnąć więcej swojskości, bliskości, niewyobrażalnej zależności od cudzego oddechu. To też nie wyraża pełni oczekiwań, bo gdzie ten cudzy oddech? Nie ma, no właśnie. Nigdy nie będzie, po rozwiązaniu problemu nic nie będzie cudze a współmierne, współdzielne, współdobre, po prostu wspólne. Niby czar powoli pryska na wsze strony, ale czy aby na pewno ginie w niewidzialnej przestrzeni? Ja patrzę i widzę. Niebywałe! To tylko jakiś niewyraźnie rysujący się kontur przeciętnej postaci, nic nadzwyczajnego. Czarno-białe obrazy zaciemniają się z każdym jej krokiem, ale to krok w moją stronę a im bliżej, tym mniej. Do czasu. Wystarczy przekroczyć kilka granic bez strefy Schengen. Tak, to zdecydowanie utrudnia sprawę. Nie wystarczy piękna twarz i błękitne oczy, nie wystarczy bogata przeszłość i aplauz tłumu. Tu chodzi o coś zbyt intymnie spersonalizowanego, by ot tak o tym mówić. Zresztą nie można uogólniać, to nie zda egzaminu, nie tutaj. Czy kiedy patrzysz w oczy drugiej osoby za każdym razem widzisz to samo? Kontur zostaje ten sam, ale to szczegóły zawsze przeważają szalę zwycięstw i nie tylko. Czy oczy te za każdym razem są jasne lub ciemne? Radosne lub smutne? Pewne lub niewinne? Zazdrosne lub współczujące? Ciepłe lub lodowate? Wszystko to jest na plus, dopóki nie spotkasz się z bezbarwnością. Jeśli patrzysz na kogoś i nie widzisz w jego oczach nic, to odpuść sobie.  Nie jesteście warci swoich spojrzeń nawet jeśli to tylko gra. Mówisz - życie jest grą, bierzmy karty z każdej talii, zawsze może się przydać. Ja odpowiem - kolekcjonerstwo laika jest ubogie chociaż pokaźne rozmiarowo. Ja wolę kolekcje typu "exclusive". Gdyby nie chodziło o Ciebie dodałabym - zmień obiekt.

sobota, 25 stycznia 2014

T. . .a

Nie znam zasad funkcjonowania tej
Ludzkiej machiny bez serc i bez
Twarzy (które skrywa się za woalką)

Oni biorą znieczulacze ale
Ale hola
Tylko doraźnie!

Nie wmówisz mi już raczej że to nie
Fikcja bo zbyt długo przesiaduję
Zatrzaśnięta między tymi którzy są
Nie do końca tacy sami

ZGUBIŁAM TO CO ZNALAZŁAM
W OCZACH

Nie lubię takiej ironii i chcę tupnąć
Wielką stopą żeby to się w końcu
Raz na zawsze rozpadło

-Przecież tego nie chcesz
-To prawda

Dlaczego tu jesteśmy?


Ciii, to nie sekret!

To ma wydźwięk jak stary film w nowym kinie (albo odwrotnie), ale nie czas się nad tym rozwodzić. Przyłapali mnie na myśleniu - no masz ci los! Powinni zrozumieć, że każdy ma swoje sekrety, tajemnice, które mogą ujrzeć światło dzienne tylko w samotnej ciemności. Prawdziwy człowiek zawsze pozostaje nie do końca odkrytą kartą, jedną jedyną w całej talii. Czasem mówimy: "Wiem o Tobie wszystko!", "Znam Cię na wylot!", "Chyba niczym mnie nie zaskoczysz!". Serio? Wiedzą o nas tyle, na ile damy się poznać. Jesteśmy otwarci na tyle, na ile czujemy się akceptowani i ważni. Co jeśli obnażymy się metafizycznie i trzeba będzie znowu się ubierać? Bez pomocy? To nie tak jak z cielesnością. To nie tak, że zawsze można się ukryć i schować wnętrze. Jeśli nie patrzysz na to, co oni myślą, to dlaczego nie mówisz tego, co myślisz? Nagość marzeń jest zarezerwowana, pamiętaj. Marzenia są tym, kim jesteś, a pokazują to słowa i nieważne o czym mówisz. Ważne, czy masz odwagę patrzeć głęboko w oczy, czy potrafisz otworzyć się na tyle, by pokazać emocje, pasję, wykazać zaangażowanie. Bez granic. (A jak już to przeskoczyć!) Potrafisz? Ja na przykład nie wiem, czy to takie łatwe i paradoksalne... Może całe sedno tkwi w tym, że to nie może być przypadkowy rozmówca? Może chodzi o nić jedwabną, giętką i ciągłą? Tak mniemam, z autopsji.
Nie zmienia to faktu, iż każdy z nas ma sekret. Najważniejsze, żeby zdradzić go własnej duszy, bo inaczej męczy. Jeśli mała śnieżynka wiruje na wietrze, to cieszy Cię tylko wtedy, gdy masz ku temu powód. Nawet jeśli to tylko gorąca kawa z mlekiem i cukrem trzcinowym o poranku...!
***************************************************************************************************************************************
Nawet jeśli to tylko małe urocze Marzenie... Tak. Marzenie. No,  może nie do końca małe, ale jakże urocze!

piątek, 24 stycznia 2014

Re-fra-k-cja

Mogłabym mówić godzinami jak wiele się zmienia non stop - bez stopu. Nie uwierzyłbyś, że wszystko jest tak niedorzeczne. Dla mnie to jak karuzela bez hamulca. I dobrze, nie chcę jej zatrzymać. Dasz wiarę?
_________________________________________________________________________________
Lubię cyfry. Są takie rzeczowe, gładkie i bezwzględne. Wydają się swobodne i poukładane jednocześnie. Wariacje na poziomie hard - rozszyfruj mnie.
_________________________________________________________________________________
Stworzyłam w swoim umyślę tęczę. Każdy kolor to niby-szczeble. Umieściłam na nich kilka z moich zalet bądź wad. Zielonego jesteś wart!
_________________________________________________________________________________
Mam kilka osobistych spraw, o których głośno milczę. Popatrz w moje oczy i dowiedz się, o co tak naprawdę mi chodzi. W tej grze nie ma nic do ugrania.
_________________________________________________________________________________
Dodałam się do... Boże, pasuję! Poczekaj, poczekaj - to nie pomyłka? Oszalałej szarości przyćmił wątłej niepewności `blask...
________________________________________________________________________________
Jeśli mam być doradcą to słuchaj: powiedz jej, że jest piękna i wspaniała, pokaż jej wszystko to, czego tak po prostu nie dostrzega.
________________________________________________________________________________
Wiesz, że kilka godzin może stłamsić twarde ryzy codzienności? Nawet nikt nie musi umierać ani rodzić się. Pozornie nie musi zdarzyć się nic. Powtórzę kolejny raz - "Dwa spojrzenia...".
________________________________________________________________________________
Jeszcze nie widziałam tego zdjęcia, ale wiem, że jest moim ulubionym. Tkwi tak niedorzecznie w urojonym świecie. Widziałam tylko podpis. Królowa Życia i Król.
_________________________________________________________________________________
Ten bal nie skończył się o czasie. I nie wiem, czy  było za wcześnie, czy za późno, na pewno nie właściwie choć irytująco poprawnie. Nie mogę powiedzieć złego słowa. Jak skrytykować ideał?
_________________________________________________________________________________
Pomidory zimą są trucizną, podobnie bywa z uczuciami. Mylą, bo boją się zimna. Chcą się przytulać bez konsekwencji, kiedy to nieprawda. Jeśli przytulisz uczucie nawet bez dotyku - jest Twoje na zawsze.
_________________________________________________________________________________
Patrzysz z bliska, ale widzisz najmniej. Weź Mój Świat na swoje barki, nie martw się, tylko na chwilę. Słodkie to wszystko!

Pewnie do nie końca

Złapana w pajęcze sieci, które sama uprzędłam. W tej chwili to bez sensu, tak bardzo. Wiem, że wspomnienia należy szanować, ale przez chwilę chciałabym nimi żyć, zmienić je ociupinkę i być już o krok do przodu. Wszystko zmierza do tego, żeby się cofnąć i jakby przenika przez moje palce bezwiedne, ot tak. Ta droga nie ma odwrotu, bo nie. Nie umiem się uwięzić (nawet ja!). Mogłabym zaprzeczać miliardkrotnie jak już nie raz, by za jakiś czas musieć uwierzyć, a ja nie lubię musieć.
To jest tak beznadziejne, że aż magiczne. Tak niedorzeczne, że aż banalne. Tak silne, że aż... trzyma mnie za serce i umysł. Chyba nie umiałabym tego wymówić głośno, bronię się ze wszystkich sił, ale jakoś marnie mi to wychodzi. Minęło kilka dni i tym sposobem pokazuję moją miłość. Tym, że je przetrwałam pokornie, ale nie bez poczucia niewysłowionej ciasnej przestrzeni przeciwieństw. Czy, głupia, muszę wierzyć w przeznaczenie, muszę?! O, jak łatwo byłoby nie...
Wrócić do mieszkania, położyć klucze na stole, zdjąć bluzkę i spodnie, położyć się i bezceremonialnie odpłynąć. Nie, to nie byłabym ja. Skądże znowu. Ja wracam i uśmiecham się, kładę klucze na stole, zdejmuję bluzkę i spodnie, włączam muzykę, która przypomina mi... i zapalam świeczki, bo... i kładę się w mojej iście książęcej pościeli. To nie koniec. Wtedy dopiero się zaczyna. Reminiscencja krótkobieżna. Widzę, czuję, dotykam, śmieję, rozmawiam, spoglądam, milczę, odchodzę, płaczę, wracam, spotykam, odkładam, czerpię, zapominam, szukam, śpiewam, krzyczę, odnajduję. Wspominam i marzę. I tak bez końca. Widzę przez zamknięte powieki. Bardziej nie mogę i widzę Ciało. Widzę jak się miota w bezsilności i tylko tak bezczelnie patrzę. Zaciśnięte zęby mu nie pomogą, nawet powrót do tych chorych realiów nie może pomóc. To jak fatamorgana, ale wynikająca... w sumie bez żadnej istotnej przyczyny. Po prostu. Amok. Bo ja już nie wiem... Czy mogłabym? Myślisz...? Potrzebuję znaku, drogowskazu, czegokolwiek.
Byle był czytelny.
Błagam.

środa, 15 stycznia 2014

Nie mów zbyt głośno...

Cóż, nic nigdy nie jest tym samym
Zwłaszcza, że czas upływa
I czasem ten czas przegrywam
Sam wiesz
Ale przegrałam coś więcej i to
Też wiesz bo widać to w każdym kroku
Ruchu geście i słowie - może nie zawsze
Ale jednak przegrałam
Strach

Chyba minęło zbyt dużo czasu
By mieć pewność i nie bać się
Tylko dziś mam opokę niechwiejną
(mam nadzieję!) i piękną
Nie to co kiedyś ha!

*Minęło tak dużo czasu odkąd
Ostatnio widziałam Twój uśmiech


(*nie mówmy o tym głośno)

sobota, 11 stycznia 2014

Prawa na lewo

Nie wiem, czy mam prawo mówić o uczuciach. Wolność słowa i wszechobecna tolerancja jest bez znaczenia, tu chodzi o coś więcej. I nie chcę kolejny raz powtarzać, że jestem zła, to oczywiste, ale mimo to nie prowadzi do ostatecznego potępienia na tym świecie, już nie. Na dobrą sprawę nawet nie wiem, dlaczego robię z siebie tą złą - najgorszą, przecież staram się, staram się naprawdę. Staram się nie zabijać (to czasem takie trudne!), szanować, walczyć z nachalnymi szeptami tego Złego, nawet nie przeklinam, ale... mam pewną samoświadomość. Jest we mnie tyle samo jasnej aury metafizyczności, co ciężkości w nieprofesjonalnie użytych barwach smoky eye. Jest we mnie tyle samo delikatnej woni świeżo upieczonej szarlotki, co pustki. Jest we mnie tyle samo kokieteryjnej i pewnej siebie kobiety, co płaczącej z byle powodu czteroletniej dziewczynki (o, właśnie złamał mi się ulubiony ołówek...). Jest we mnie tyle samo niezmienności, co sprzeczności. W sumie nic nadzwyczajnego - kwintesencja cech płci pięknej.
Nie chciałabym obudzić się rano i zobaczyć przezroczystej powłoki, która umiera. I nie mówię tu o ciele, ono odchodzi stąd ostatnie. Większy brak zostaje, gdy ciało oddycha, ale nic poza tym. Jak można wierzyć, że zadowolenie bierze się z uleczenia? Ono jest efektem ubocznym. To walka gra główną rolę, to wygrana walka jest najznakomitszym maestro. Nie brak tu niczego, widzisz? Dlaczego nie chcesz widzieć? Zamknięte oczy pozwalają przetrwać burzę, ale nie huragan. Jak kropla wody w szklance i dobrze jest, bezpiecznie. Podchodzi kelner i pyta: "Może `dolewkę?"!
Nie istnieje wartość właściwa nie/mówienia, kiedy nadal... mówię?!

niedziela, 5 stycznia 2014

Wieloznaczna Mucha

po oknie przechadza się mucha
choć szczypie ją w stópki lekki
mróz jest jak pionek w nieznanej
grze i ślepo trochę po omacku
w nieznane mknie

to nie moim maleńkim światem
chcesz dzielić się jestem tylko
miejscem w którym utknęłaś
nieświadomie bo świadomie
to boleśnie jest

za oknem lekka cisza onie
śmiela jak nic co znasz i
nie pozwolę zaklasyfikować tej
indywiduum chociaż marna z niej
(lecz nią bez uchybień jest!)
belle epoque

sobota, 4 stycznia 2014

Kiedyś wszystko zwiędnie

Kwiaty już zwiędły. Nic nie powiesz? Nie będę robić scen, to nie ma sensu (a może powinnam to właśnie zrobić?). Nie wiem, sama nie wiem. O tej porze nie lubię wielkich przestrzeni, gubię się. Te dźwięki... Słyszę je tak wyraźnie jak wtedy w opuszczonym parku, pamiętasz? Było tak ciepło, chociaż listopadowe wieczory za takie nie uchodzą. Księżyc opromienił to, co niewidoczne i wtedy nie bałam się, naprawdę (byłam dzielna, nie możesz zaprzeczyć), ale on też w końcu zwiądł i nawet okruszka nie zostawił, bezczelny! Ten świt... On był straszny! Ja nie wiem jak to się stało, nie tak miało być przecież, zasłony to marna zasłona przed światem, teraz wiem, ale wtedy chciałam więcej. Dziś? Nie powiem Ci prawdy, przemilczę ten wątek, nie sądzę, byś chciał go znać. Wracając do meritum - to wtedy, tak - wtedy potknęłam się o te róże kolejny raz! One wyschły, zwiędły i nawet zaznajomiły z babinoletnim kurzem, a ja na nie wpadłam. Tylko kto tu wyszedł ogromną ręką, ha?! Jak zwykle...


_________________________________________________________________________________
Herbaciane róże sączą martwy blask.

Godzina dla imponderabilii

Jedna godzina może zmienić wszystko. Można ją też przespać i nie zrobić nic, nie zmienić nic i nadal trwonić cenny czas. Nie jest łatwo zdecydować się na krok w stronę bezdennej ciemności, ale może tylko tak można ujrzeć światło? Jedyne, co wiem to to, że nigdy i nigdzie nie może być za lekko, szczególnie jeśli jest się egoistą jak ja. I może to tylko i wyłącznie dlatego czasem jest tak ciężko?
Kiedy pada deszcz, to słyszę w nim marzenia, które chcę, muszę spełnić, bo są tą ożywiającą wodą, dającą siłę, by iść po krawędzi. Mogę iść bez końca, jeśli obiecasz, że to ma sens. Mogę zrobić wszystko tylko powiedz, że... Ale wtedy szum wzrasta, robi się niebezpiecznie, czasem tak lubię, ale to nie ta sytuacja. Chciałabym czuć się naprawdę bezpiecznie nawet, kiedy gromy z nieba odbijają się od moich stóp. Wiem, że nie mogłabym zwątpić, gdyby ten sam deszcz padał w tak odległobliskich światach. I to boli, że nie mogę mieć pewności czy są bardziej odległe, czy bliskie...(?!). Wątpliwości zabijają złoczyńców, oni mają przywilej bezbolesnej śmierci. Prosty człowiek czasem sam musi sprowokować ból, by móc przekonać się, czy jeszcze coś czuje. I wtedy przekonuje się, że deszcz, który miał ożywiać - pali. Pali rozognionym niespełnieniem i winą. Tak, niczym innym. Można rezygnować raz po raz i wracać coraz bardziej skaleczonym, ale nigdy pokonanym. Łzy znikają w deszczu, choć to nie one są oznaką słabości. Słabość to wyrzeczenie się siebie, kiedy kolana krwawią z nadmiernego obciążenia. Nie można rezygnować, nigdy.
Czuję się przepełniona złymi myślami. I nie chodzi tu o całokształt ich struktury, ale dynamikę. Są tak skrajne i odrzucone - każda opcja jest zła. Kochać/nienawidzić. Dziś chyba nie ma nic po środku. Można tylko kochać kogoś do utraty tchu i chcieć być jego deszczem, promieniem, drgnieniem... Albo kochać czysto, nieczysto, ciutciut, albo wcale (nienawiść pominę, nie chcę jej). Życie nie daje nam tego, czego chcemy, a my nie zawsze potrafimy po to sięgać mimo wszystko. Brak odwagi? Strach przed porażką? Zwątpienie? Niepewność? Odrzucenie boli, ale tylko raz. Wczoraj nie byłam pewna, ale dziś się zgadzam. Jedno wspomnienie kieruje ludzkim życiem, jedna sytuacja, jeden moment, jedna osoba... To naiwne, ale widzę to wyraźnie choć zdecydowanie bardziej wolałabym nie patrzeć. Każdy człowiek, który pojawia się w naszym życiu, w końcu znika. A efekt? Efektu może nie być, a może też być efekt nieskończony. Padłam ofiarą całopalną tego drugiego.
Nie, nie kłamałam. Nie umiałabym powiedzieć `lubię Cię, gdyby w sercu byłoby inaczej, a co dopiero kocham... Szanuję słowa, szanuję wspomnienia, szanuję wszystko, co zasługuje na szacunek, ale to wszystko. Dzisiejsze `lubię Cię może być wczorajszym `jesteś mi obojętny. Tak jak wyświechtane dziś słowa 'kocham Cię, jutro będą brzmiały 'nienawidzę... Nie ma wieczności na Ziemi, choć czasu jest tak wiele. Jest tak wiele czasu na spełnienie, ale tak szybko go bezcześcimy. Muszę zacząć działać naprawdę.
Co mam zrobić? Czuję się tu bezsilna, bo żaden plan nie może okazać się panaceum. Zawsze coś będzie nie tak. Chyba trzeba jeszcze trochę poczekać, ale ciągłe odkładanie priotytetów na później nie pomoże ani nie załatwi sprawy. Jeszcze więcej niewinnych kropelek będzie musiało upaść i uparcie przypominać... Lubię deszcz.

Ta godzina to godzina oczyszczenia. Dzięki niej czuję się prawdziwie wolna. Ona dała mi wiarę i siłę. Może to bez sensu, może to szczyt hipokryzji, ale nie jestem już pewna, czy szukam tego, co jeszcze kilka linijek wcześniej. Ta sama sceneria, ta sama melodia, ten sam zapach, te same uczucia, ale... pozbawione kurtyny (?). Widzę błękit, Ty wzburzone niebo. Jak mam to rozumieć? Czy można tak tęsknić? To nie do wyobrażenia żadną ludzką miarą. Chusteczki vintage i kilka plastrów w kreskówkowe stworki - można ruszać w świat. Tylko, że ja...



Chciałabym, żebyś to Ty powiedział mi: `nie zasypiaj.
Chciałabym pocałować deszcz.