Tylko co by tu zmienić skoro `mam to, czego chcę, bukiet chmur na obiad, notes, wolność, życie w rytmie na cztery, opinię szaleńca i przywilej bycia szczerym? To mega dziwne, ale naprawdę nie wiem! Ten czas, kiedy chciałam zmienić w sobie wszystko, chciałam zmienić siebie i na chceniu się kończyło - minął. Jestem dziwnie zdeterminowana - czyżby w końcu dotarło? Mam gdzieś, niech ten świat dąży ku zagładzie, ja będę kroczyć z dumnie uniesioną głową nawet jeśli myślisz, że nie mam ku temu żadnego powodu.
Chcesz latać - musisz skoczyć!!
Skaczesz ze mną?!
Poczujmy ten wiatr we włosach!
Nie chce mi się znowu pisać smętów o tym jaka to nie jestem szczęśliwa - JESTEM i tyle w temacie.
Więc może... Byłam w środę w kinie, ale to incognito - uznaliśmy, że lepiej nikomu tego nie ujawniać, bo film musiał być przegenialny skoro stodwadziesciaosiemminut seansu skróciliśmy lekką ręka do z trudem przetrwanych sześćdziesięciu i tu też muszę się przyznać - oglądałam owy dramat z zażenowaniem w oczach, ustach i wszystkim innym! Ogólnie mówiąc - nie oglądałam. A mimo to cieszę się, że tam byłam - głupie, nie? I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od zachodniego wiatru, który rozszalał się w moich włosach...
Świat dla mnie się przewrócił a ludzie upadli nisko, niżej, najniżej. Mam jakiś skrzywiony światopogląd. Jestem beznadziejnie naiwna skoro wierzę, że jest tu coś więcej niż `hajs, seks, hajs i jeszcze trochę brudu. Wyrafinowana finezja obala to wszystko - nie muszę przemierzać Waszych zaśmieconych chodników!
Miało być o włosach, kurde, nie wyszło.
NEXT, PLEASE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz