wtorek, 31 grudnia 2013

Wypisane na kartce

To, co zaczyna się źle, czasem tak samo się kończy, nawet jeśli dobro teoretycznie przeważa. Pierwszy dzień to dobra sugestia, trzeba było wziąć to pod uwagę i wyposażyć się w potężniejszą zbroję. Nie wyszło. I było jako tako, przeciętnie i pewnego dnia najgorzej, bo te ręce... Do dziś to wszystko pamiętam i nie tylko te ręce, swoje własne roztrzęsione, zdezorientowane, opuszczone pamiętam jeszcze lepiej. Chociaż to było tak bardzo bez sensu. Szkoda, że mam taką świadomość dopiero od niedawna. Szkoda, że za tym tęsknię i szkoda, że tego nie żałuję. Może byłoby łatwiej wiedzieć, nie tęsknić, żałować? Jest jak jest. Później trzeba było zapominać i poszło zbyt szybko, żeby mogło nie wzbudzać podejrzeń. I kiedy miało się skończyć to i tak wracało. Upór w zapominaniu nie sprzyja nawet jeśli wszystko inne zdaje się sprzyjać. Po tak długim czasie mogłam poczuć się lekko i beztrosko. Mogłam być `ciepłą kluską, której dziś tak bardzo nie lubię. Mogłam pokochać życie i zacząć uśmiechać się naprawdę. Mogłam wyłączyć złudne marzenia i nie być do końca sobą. Mogłam wyjechać i pierwszy raz tak bardzo, bardzo, bardzo chcieć wrócić. Opłacało się. To było piękne, nie umiem temu zaprzeczyć. Zresztą to nie ma sensu. To było piękne lato, bo słońce świeciło tak, jak jeszcze nigdy wcześniej (odwrotnie proporcjonalnie było z deszczem). I tego też nie żałuję, bo stałam się tym, kim dziś jestem. Po tym wszystkim przekonałam się jak bardzo życie zaskakuje. Ciężko zwątpić w tak skrzętnie pielęgnowane ideały, ale cóż... Cieszę się. Naprawdę się cieszę! I nie chodzi tu o szczęście, ale pokorę, zrozumienie, wytrwałość... Tutaj chodzi o mnie. Od tej pory czuję się wartościowym człowiekiem. Z rysami, bliznami, skażoną duszą. Z emocjami wypisanymi w przeszklonych oczach. Z sercem pełnym miłości, marzeń, prawdy! Łatwo przyszła też weryfikacja wartości tych, którzy mnie otaczali... I Ci, którzy byli - są, i kocham ich za to, i dla nich zawsze będę silna! Bo jak mogę wątpić, kiedy ktoś tak we mnie wierzy? Jak mogę nie pragnąć wiele, kiedy słyszę, że mogę osiągnąć wszystko?! Bilderberg mi nie straszny - jeśli będziesz obok. Warto było trochę pocierpieć, by to wszystko zrozumieć. Miło było oderwać się od codzienności dzięki nieznajomości i naleśnikom. Nawet jeśli cel był prymitywny to wspomnienia warte wspominania. Jeśli słowa były tylko słowami to i tak będę pielęgnować moją słowiańską duszę, będę się uśmiechać tak słodko i przechadzać z nonszalancko rozwianym przez zachodni wiatr włosem! Była też chwila na refleksję, bo zobowiązania rosną z wiekiem. Wtedy znowu poczułam się tak ważna. Tak ważna czuję się, kiedy jesteś obok - przy mnie (mowa o każdym z Was z osobna, Kochani). Dziś jestem odrobinkę smutna, że czuję się zobowiązana do podsumowań.
Reasumując:
  • zyskałam:                                       
-siebie
-przyjaźń
-miłość
-rodzinę
-wartości
-wiedzę
-doświadczenie
-marzenia
-wolę walki
-pewność siebie
-nadzieję 
-wiarę
-spokój
-ciepło
-otwartość


  • straciłam:
-czas
-nerwy
-znajomości


Jestem szczęśliwa. Chcę być szczęśliwa. Będę szczęśliwa.
Kocham. Chcę kochać. Będę kochać.
Wierzę. Chcę wierzyć. Będę wierzyć.
Marzę. Chcę marzyć. Będę marzyć.
____________________________
Kocham Cię, Życie!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Światek bo za mały

Tam nie chodzi się potańczyć ani wzruszać czy rozczarowywać
Nie witają Cię marmurowe progi rozedrganej karuzeli
Tylko niebo brudne niebo skłania potęgę ramion do stóp
Twych stóp byś mógł się szczęściem z nim podzielić
Resztę trzeba schować pod sztucznie zieloną trawą na
Której kwiatki radosne samotne krzyczące "rosnę!"
Jedyne spełniają obietnicę słów bo ta zdetronizowana
Natura kona ale walczy i szeptem stara się nauczyć
Wszechpotężnych nadludzkich herosów że są tacy tyci
Mali jak Hum kiedy wędruje się palcem po mapie i
Nawet nie warto wspominać o wnętrzu bo podobno
Jałowość też ma granice a tutaj chyba nie ma granic
Ktoś nawet to sponiewierał i to pokazuje jak bardzo
Można nie doceniać nie szanować nie dbać ale wytrwale
Oceniać i budować nowe dziwaczne cudaczne
Granice bez podstaw skrupułów i jeszcze tego tego
Tego na m...
Zapomnianego.

sobota, 28 grudnia 2013

Immanencja



Liczyłam dni, kiedy spałeś. Ten wynik nie był obłędny ani nawet zachwycający. Dni jak szklana pułapka, a każdy z osobna może być ich jedynym zbawicielem. Nie wiem, kiedy to wszystko mija, odkąd mój czas jest wolny. Obóz przetrwania - byle przetrwać? To jak budowla skonstruowana na pajęczej sieci, nikła. Ale przecież są momenty, dla których warto żyć! Bez względu na to jak wysoko mierzysz, nigdy nie mów sobie "STOP", nie poddawaj się i walcz! Napędzajmy wielką falę wzbijających się na szczyt nawet jeśli czasem to życie czysto na krawędzi, przecież nie uskuteczniamy złej gry! Popełniajmy błędy, które uczą jak właściwie spełniać sny, to one są fundamentem dla perfekcyjności. Tylko rezygnacja z siebie jest sromotną klęską, wszystko inne to jedynie potknięcia. I pamiętaj - nie istnieją za wysokie progi, to my czasem nie jesteśmy zdolni postawić wielkich kroków.
-------......---------..........---------.....------....-------.........--------..........---------........---------.......-----....-----...---
Powiedziałam, że nadzieja umiera ostatnia. Nie, to nie człowiek umiera ostatni - nadzieja musi drżeć spazmatycznie jeszcze kilka długaśnych sekund. Nadzieja cierpi najbardziej, bo tak często zawodzi, a chciałaby, chciała...! I jest życiodajna jak dla brzozy oskoła, bo to cnota, sacrum, którego nie da się sponiewierać. Można z niej zrezygnować w jednej, drugiej kwestii, nigdy całkowicie. Jesteśmy ludźmi, lubimy się łudzić. Konstruujemy iluzje, które nie mają racji bytu - mimo to oddychamy każdą. Ale czy to nie jest największą wartością estetyczną bytu? Przecież harmonia to współgranie. Nadzieja ociera się o naiwność, ale nie musi z nią korelować.
Nadzieja umiera ostatnia, kto nie ma nadziei nigdy nie narodzi się na nowo.

piątek, 27 grudnia 2013

List z ziemi


Pamiętam wszystko, ale nie wszystko rozumiem. Może gdybym wcześniej zrozumiała to ocaliłabym wszystko, co było do ocalenia? Gdybanie nie ma sensu. Czas przemija nieubłaganie i trzeba za nim wytrwale podążać.
.
Mam jedno małe marzenie. Mówią, że marzenia są po to, by je spełniać. Mówią - możesz wszystko i dlatego moja głowa jest spokojna. Spełnię Cię.
.
Kilka niezałatwionych do końca spraw uporczywie o sobie przypomina. Konsekwencje? Może czas zacząć być nieco niekonsekwentnym? Niech w końcu sprawy załatwią się same.
.
Podobno jestem strasznie złośliwa. To chyba nie jest dobra cecha i dobrze. Nie lubię nieskazitelności i nadmiernego ugłaskania, to sztuczność, która drażni. I jeśli złośliwość świadczy o mojej prawdziwości, to będę starannie pielęgnować ten dar.
.
Małe dziecko może bez powodu pokazać język, wybuchnąć płaczem, krzyczeć, śmiać się, tańczyć, rozrabiać, kiedy nie wypada. Nie musi stosować się do norm, kanonów, etosów. Tak bardzo chcieliśmy dorosnąć...
.
Czy słońce może odejść bez zapowiedzi? To jak odciąć skrzydła nieważkiej ważce letnim wieczorem, gdy kąpie swe lustra w odbiciu i rozkazać: "Leć!". Bezwzględnie. Absolutnie nie można tak.
.
Niech nie zwodzi Cię moja kamienna twarz, nienaganna postawa, lodowate spojrzenie i szorstkie słowa. Czasem bywam wrażliwa.
.
Nie lubię cytować, ale to mój sensei: "Gdyby istniała recepta na szczęście, wypisałbym ją każdemu.".

Kiedy miasto śpi

On był przedziwnym mężczyzną, z rozwianym płaszczem witał świat. Mieszkał na trzecim piętrze niskiego wieżowca, w którym zapisał kartki z tysiącami dat. Na jednej koniugacja, na drugiej sinusoida, na trzeciej wszechświat i drużyna siatkarska z '84. Kilka płyt rozrzuconych na półkach, pyłek kurzu i zapach pomarańczy. Przez okno wdziera się poranna bryza mimo, że to centrum "stolycy". Kiedy wstaje rano, nie czeka na niego gorąca kawa, jedynie Słońce chciałoby go witać i wziąć w objęcia, i nie wypuścić, ale on-sam-sobie-pan. Wychodzi z mieszkania w biegu, w swoich zamszowych bucikach zmierza nierównymi chodnikami pewnie, ale ze strachem, pospiesznie, ale powoli. Nie rozmawia z nikim, dlatego mówią, że jest przedziwnym mężczyzną. Ma swoich zaufanych przyjaciół od lat, z którymi nie raz dotknął dna niejednego szkła. Dzień przemija obok niego, on przemija obok dnia i tak musi być. Kalejdoskop zdarzeń zapisany, zarejestrowany plus lekka nostalgia. Obnażony mężczyzna staje przed lustrem w świetle księżyca i blada twarz przypomina tamte dni, to ciepło, tę beztroską chwilę, ten moment, to spojrzenie. Uczucia? Zatopione w seksownej Warszawie. I zakurzona gitara przypomina, że mogłoby być inaczej. Parę wspomnień odległych o kilkaset kilometrów a tak namacalnych, tak dotkliwych, uwierających i może dziś trochę... smutnych? Terapia zapominania nie skutkuje, bo deszcz w filiżance nie ugasi pragnienia, ono pozostanie pod skórą. Lawa płynie, a Ty nadal nie wiesz, którą drogę wybrać, podczas gdy fale niepewności brną i prą - naprzód, dalej! Był tak przedziwnym mężczyzną, że mylono go z obcymi. I chciał stworzyć coś, by jeszcze bardziej polubić oglądanie siebie na zdjęciach. Dwie strony obrazu, w których uporczywie tkwi. Tylko melodia, która ulatuje spod jego palców głaszczących pianino jest zapowiedzią szczęśliwej przyszłości. Ten przedziwny mężczyzna nie skończy jak inni przedziwni mężczyźni. On zwycięży walkę o tron i kiedy na niebie pojawi się tęcza, to wiedz, że to nikt inny jak on - igra z łoskotem silnego drgnienia...

(Przedziwny mężczyzna to tak naprawdę zaczarowany książę, który nie odnalazł jeszcze swojej bajki. Jak zaczarowana żaba męczy się ziemskością, codziennością, porannością i ciężkością. Szczęśliwe zakończenie nie zostało jeszcze dopisane, ale będzie z tym, że dopiero za kilka lat. Przedziwny mężczyzna stoi na szczycie góry, patrzy na wzburzone morze i marzy o błękitnym niebie. Skrzydła wolności uwierają, bo płoną goryczą doświadczeń, ale te dni, które spędziłem...)

czwartek, 26 grudnia 2013

Zielonego tortury


Kilkadziesiąt tygodni w więzieniu
Gdzie milczenie przeistoczyło się 
W bezsensowny słowotok 
A ramiona stały się jeszcze bardziej

Odległe

I kiedy mówię to nie chcę mówić
Chciałabym zatańczyć z Tobą 
I wirować w przestrzeni bez słowa
Ty i tak zrozumiesz mnie jak nikt
Inny

Każdy dzień przybliża się ale 
Jeszcze trochę tych tygodni
Przede mną tu bo muszę spędzić je
W okrutnym więzieniu z
Oknami 

Widzę ten tłum który zawsze
Tworzył między nami kurtynę 
I ta wyciągnięta w moją stronę 
Dłoń którą widzę albo chciałam
Widzieć


Nie słucham kiedy mówisz mi 
Że to pachnie 
Grzechem




środa, 25 grudnia 2013

Miętowa kropka

Czy kiedy jest źle, może być tylko lepiej? Czy kiedy jest dobrze, może być tylko gorzej? Zaprzeczam.

Urodziłam się, a później nie wszystko było tak, jak sobie tego życzyłam. Wręcz przeciwnie. To, czego najbardziej pragnęłam, było coraz bardziej odległe i bolesne. Każde spotkanie, każde święta i ten sam ból. Istna paranoja. Dlaczego zawsze muszę być pomiędzy, po środku? Dlaczego muszę łączyć to, co się dzieli? Jak to skleić? Jak? I byłam dzieckiem, które tylko pragnęło, łaknęło ciepła i dobroci. Byłam dzieckiem, które nie dostawało, czego chciało, ale cieszyło się namiastką, odrobiną, pozorem. I trudno było dorastać, i widzieć wszystko wyraźniej. Widzieć, jak wszyscy dookoła są niewidomi na samych siebie. Jak bardzo można nie widzieć siebie? Aż tak, by zniszczyć wszystko, co ma być niezniszczalne. Zniszczyć, zniszczyć, zniszczyć, zrujnować. Dorobek życia? Naprawdę? To gruzy, a ja na nich jak ten popiół płaczący milczeniem niezrozumianego. Chciałam nawet odejść, ale to więzy, których nie dałoby się zerwać. I cieszę się swą wytrwałością, bo to ten dzień, kiedy mogę się cieszyć i płakać joyful tears! To ten dzień, kiedy czuję miłość. Czuję się sobą, która jest ważna nie tylko dla siebie. Czuję to, co zawsze chciałam poczuć choć przez chwilę. Dziękuję za Miętową Kropkę, dziękuję za wiarę, nadzieję i miłość.

Dobro daje więcej dobra.

Okamgnienie magii

Czy to magia? Nie sądzę. Jedyna niezwykłość uwidacznia się w przeszklonej źrenicy. Okamgnienie. Nie wiem, czy to dotyczy tylko mnie, nie wiem, czy to ja jestem tak sentymentalna, zbyt. Łatwo się wzruszyć, kiedy coś się przełamuje, a może to tylko ja się łatwo wzruszam? Kruszyć mury - stała walka. Wiele warta? Tak myślę. Chociaż tu akurat bardziej jestem pewna, myślenie nie zawsze wychodzi na dobre.
A Ty? Jesteś. I jeśli mam składać życzenia, to tylko takie, których życzyłabym także sobie. Bądź szczęśliwy bezwarunkowo, bezwzględnie i zawsze. Każda cena jest "tego" warta, bo nie zważysz "tego" w monetach. Inwestuj racjonalnie, ale z nutą romantyzmu, niebanalnej finezji, czaru, delikatności, lekkości. Chwytaj, co ulotne, ale nie szufladkuj. Kolekcjonuj, szalej, ciesz się, bierz i kochaj, kochaj, kooochaaaajj! Jeśli będziesz kochać - wtedy świat Cię pokocha! Nie chciej umierać, nigdy./ Kocham Cię, Świat. 

niedziela, 22 grudnia 2013

Free dom

Co daje wolność? Kilka papierów, które poświadczają niewinność? Bycie singlem, który nikogo do niczego nie potrzebuje? Może bezwięzy dają taką samoświadomość? Interpretacja dowolna, a wniosek jeden. Chyba nie muszę o tym mówić.
Nie wiem, czy wiedza nie krępuje. Przyziemność ogranicza, a przyjemność? Prymitywizm tuż o krok. Mój ostatni sen był o tym i wcale nie chcę go pamiętać. Dwa pyłki kurzu unoszące się ponad materią, a żadne z nich niewiele warte, bo przed filuternym tańcem igrały z ogniem. Igraszki nie wychodzą na ogół na dobre, zwłaszcza z ogniem, który roztapia plastik - niektórym łatwo spłonąć. Kilka pustych minut niczego nie zmienia, zalega jeszcze bardziej nieznośną ciszą. Brzęk oddanych kluczy wróci za każdym razem, będzie towarzyszem każdego kroku i nie odejdzie nawet wtedy, gdy wszystko spisane zostanie na straty. Nie chcę wierzyć w to, że odurzający zapach wspomnień zagmatwany w pogniecionej pościeli uleci. To nie ulatuje tak szybko, tak łatwo. I nawet jeśli przyniesiesz bukiet fiołków obwiązany piękną wstążką to one nigdy już nie rozkwitną jak tamtej wiosny. Słowa zawsze zwyciężają i to ja jestem górą (może lodową?). Jeśli mam spaść jak Ikar, to spadnę tak samo jak on. Jeśli mam iść wiekami to będę. I nie uronię ani jednej łzy więcej niż to konieczne. I nie upuszczę ani jednego uśmiechu na bruk. Wystarczy, że raz tak dobitnie po niego sięgnięto. I to dobrze, że przy okazji mnie przepchnięto przez granice mojej własnej wytrzymałości. Już nie mam granic. Jestem wolna.

"Dziewczyna ze zdjęcia"

Wróciłam do domu tak, jak zawsze tego chciałeś. Naga i na kolanach, ale na szczęście drzwi były otwarte (oczywiście zapomniałam klucza!). Jeśli chcesz dowiedzieć się, dlaczego tak się stało to spróbuj smaku mojej krwi. Nie, już nie brakuje w niej żelaza, brama zamknięta. Przy moim sercu zbyt długo leżało rozbite szkło, uważaj byś się nie skaleczył! Uważaj, nie zrań się.
Mam ochotę krzyczeć, bez powodu, beztrosko, bez uzasadnienia, bezmyślnie - bezimiennie. Krzyk jest ratunkiem, to milczenie zabija. Nie umiem życzyć śmierci komuś innemu niż sobie. Nawet samej sobie nie przychodzi to zbyt łatwo. Trzeba być wytrawnie wytrwałym i odprowadzić się do ostatnich drzwi w całości. Ale kiedy jestem na szczycie schodów, to nie chcę schodzić. Nie lubię powrotów, bo czas jest moją inspiracją.
Skoro pojawiła się taka potrzeba, to zgadzam się. Znalazłam dla Ciebie miejsce w jaskini lub w Morzu Egejskim, jak dla mnie może być. Nie zmieniaj zdania. Jedyne, co muszę Ci przyznać - świetnie dziś wyglądasz. Boję się obudzić rano.

sobota, 21 grudnia 2013

Rok

Rok temu tęskniłam za tym, co do tej pory się nie wydarzyło. Tamten dzień zaczął się marnie i tak też się skończył. Wtedy wiele dni było właśnie takich, nic wartego wspominania. Tak często padał deszcz, a niewinna chmurcia przysłaniała słońce... Miałam nie wspominać. Ach, to Ciemne Słońce.
Tak daleko i so weit, a zarazem so close. Nie wiem, co to znaczy. Dlaczego mam to pod swoją skórą? To funkcjonuje na zasadzie magnesu, który w dzieciństwie był magiczną zabawką. To takie niezwykłe, zachwycające... ale magnes też ma dwa końce. Kiedyś było tak:
"Życie jest pięknem samoistnym i wystarczającym! Trzeba chwytać je i wszystko wybaczać, zapominać, kochać wszystkich, wszystko! Każdy człowiek jest wartościowy i dobry! Szczęście innych przede wszystkim, pamiętaj, Brat!"
Było też tak:
"Nie mogę jeść. Nie mogę spać. Myślę o Tobie w każdej milisekundzie odmierzanej rytmem uderzeń serca.". 
Przez chwilę tak:
"Co ja robię ze swoim życiem? Po co się oszukuję? To zawsze będzie silniejsze ode mnie. Mogę mówić, że to nieprawda, że to tylko iluzja...".
Próbowałam przespać bezsenność. To była najtrudniejsza 'przebudka ever i nie wiem czy się opłacało. Jem, śpię, czasem nawet pomyślę. I czasem jest mi ciężko w życiu tak jak wszystkim egoistom. Wiem też, że inność jest dobrem, a zło jest gorsze. Tak to rozumiem. 

sobota, 14 grudnia 2013

Kwantytatywnie

Ile marzeń można zaprzepaścić - nim odwiąże się krępujące liny?
Ile walk można przegrać - nim wola walki wygra ze strachem?
Ile czasu można pominąć - nim uda nam się go na chwilę zatrzymać?
Ile dróg można przemierzyć - nim wkroczy się na tę właściwą?
Ile lat można wegetować - nim Coś nas ożywi?
Ile osób można skrzywdzić - nim siebie samych skrzywdzimy?
Ile uczuć można zignorować - nim w nas wybuchną?
Ile braków można tolerować - nim zauważymy pustkę?
Ile problemów można rozwiązać - nim zabraknie sił?
Ile - nim będzie za wiele, zbyt wiele? Po ile? Za ile?
To... ile?
_______________________________________________________

Jeśli nadal nie wiesz to może lepiej wysiąść z tego autobusu? Jeśli nadal nie wiesz, jaką drogą iść, to wracaj do domu i nie pytaj. Nie pytaj ile drzwi trzeba otworzyć, zamknąć i jeszcze raz otworzyć, by wiedzieć, że nie tędy droga. I nie mów, że boisz się prędkości życia, bo ona jest zawrotna. A ja? Może jestem zepsuta? Te trzęsienia, gdy nie ma czym oddychać. Te zasłonięte żaluzje prostych spraw. Te uszczelki, zasłony, kurtyny. Te uschnięte kwiaty, oberwany listek koniczyny i jeszcze coś starego, zakurzonego... Tyle kurzu! Alergie, alergie, alergie na tamte pyłki beztroskiego szczęścia, lekkiego lata i przyjemnego żaru kompromitującego zachodu słońca. Ile za to zapłacić? Ten żal... Nie mogę mówić...
............................................................................................................
............................................................................................................
I możesz mnie zahipnotyzować. Będę jak księżyc w Twoim wiekuistym cieniu. Będę wszystkim tym, co nieuchwytne i ulotne, uwięzione w szklanej buteleczce. A może by tak... magnetyzująco! O, tak, tak... 
Ale to przeszłość. Wiem, kim się stałam i kiedy mówisz: "Kochanie, skończ to wreszcie.", to nie mogę... Moje serce nie jest zahipnotyzowane, wiesz?
Wszystko jest tu do zwrotu, odwrotu, ale cena - ile, za ile? 
Dziś już nie tego chcę!



piątek, 13 grudnia 2013

O, błędnie!

Jestem tutaj a może przestałam
Być?

Jeśli to jednak sen to jest ukojeniem

Dla bezwładnej powieki
Dla bezładnej rzeki (zdarzeń)

I strumienia tego wszystkiego
Co nazywamy dobrem
A czy nim jest tylko
On wie

Ja tylko czuję i to pewnie
Jak zawsze
Błędnie

Obłędnie...

Ale tak bardzo kocham
Te chwile!
Tak bardzo, bardzo, bardzo
Kocham
Je

Nawet złe ulatają jak nieważkie
Motyle a inne odchodzą
I nie wracają ale taki
Ich przywilej

Wszystko
Co piękne
Jest tylko
Raz
........ .... ..
. . ............
............   .



Pusty motyw

Pozwól zniknąć całemu światu, on w takiej chwili niewiele znaczy. Nie używaj słów, wzrokiem do mnie mów, a kiedy będziesz pewien, że czujesz tak jak ja i za czymś tęsknisz, to wiedz, że ta myśl rozjaśnia czarne niebo przeszłej teraźniejszości. Liczy się to, co tu. Liczy się to, co teraz. Nie kalkulujmy, nie analizujmy, nie prorokujmy, pozwólmy się zaskoczyć. Nie warto zniewalać się pod żadnym pozorem - ani życia, ani śmierci.
Czy kiedykolwiek zbudziło Cię milczenie? Mnie nie raz i uwierz, że wtedy cała drżę. Ta ścieżka nie pozwala uchwycić momentu, który nakazuje: "Zostań.". Twarde. Lakoniczne. Proste. Niewzruszone. Przeciekające przez palce. A Ty nie słyszysz, że to Ciebie wołam. I widzę blask za wodospadem przeklętych chwil, widzę światło, czuję ciepły wiatr, ale wiem też, że to nadal nie mój świat.
Nie chcę mówić o własnych potrzebach, bo nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. I to spojrzenie płomienne, ogniste - pali. To ciągle trwa, ale los nie daje szans. Nie chcę chwytać Twej dłoni, przepraszam. Gdy widzę te dni, to chcę je przeżyć, ale nic więcej. Czy to złe?
___________________________________________________________________________________
Ziarenko to magiczny drobiazg, piasek to opuszczony kwiat, wydma przysłania widoki na słońce i obok dobry wiatr. A pustynia? Rozum mówi nie, ale co innego zimne serce. Głowa, chmury i o krok bliżej do celu. Może tam jest lepszy świat? Nie wierzysz? To takie proste!

niedziela, 1 grudnia 2013

Like part 2



To taki moment, kiedy nie sposób odnaleźć odpowiednie słowa. Każde znaczy tak wiele, ale żadne wystarczająco, kiedy w grę wchodzi poczucie nieuzasadnionego delirium. Chwilo, nawet jeśli jesteś tylko fikcją - trwaj!
_________________________________________________________________________________
Trudno przystosować się do rzeczywistości, żyjąc w innym wymiarze, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. Czas wracać. Jest tak jakby trochę więcej, więcej ciepła? A może to tylko jasność, która emanuje ale nie razi? Nie umiem sprecyzować ani tego, ani samoświadomości nieuchronności. Nie wiem jak wierzyć w prawdę, bo fikcja zdaje się być bardziej prawdopodobna.
_________________________________________________________________________________
Nie po to wierzyłam przez całe życie, żeby nagle wątpić!
_________________________________________________________________________________
Spraw, bym się śmiała. Spraw, bym płakała. Tylko nie zostawiaj mnie na otwartym morzu, kiedy moje serce płonie!
_________________________________________________________________________________
Wartością słowa jest nic mniej i nic więcej niż jego dotrzymanie.
_________________________________________________________________________________
Cokolwiek nie zrobimy, słońce i tak rano wstanie. Tylko ono łączy podziały. To samo słońce budzi się rano dla bogatego i to samo słońce budzi się rano dla biednego. Znaleźć w sobie namiastkę tej odwagi.
_________________________________________________________________________________
Mam pewne plany względem Ciebie. Dobrze, że ich nie znasz.
_________________________________________________________________________________
Na początku zawsze jest najłatwiej więc po co narzekać? Nie jesteśmy nawet na półmetku, a już wszystkich bolą nogi. Żałosne.
_________________________________________________________________________________
To pasja pozwala jaśniej patrzeć na świat. Nic mi nie straszne.
_________________________________________________________________________________
Z tego, co ludzkie, nic nie jest nam obce. A to co boskie? Wraca wciąż w najśmielszych snach. Działania brak.
_________________________________________________________________________________
Trudno zrozumieć innych. Zdecydowanie łatwiej osądzić. Ot, tak.
_________________________________________________________________________________
Składasz się z uczuć, myśli, umiejętności i pragnień. Czy naprawdę chcesz taki być?
_________________________________________________________________________________
Oddałabym tysiąc snów za jeden, w którym byłabym tak bezwzględnie sama. W hermetycznym świecie trudniej się oddycha, ale to żadna cena. Można poczuć siebie w całości nieskazitelności... więc może lepiej jednak nie.
_________________________________________________________________________________
Wiem, że dasz sobie radę, ale czasem będę Twoim cieniem. Nie pozwolę Ci upaść.
_________________________________________________________________________________
Dzień dzisiejszy jest najważniejszy, reszta to tylko wspomnienie i przypuszczenie.
_________________________________________________________________________________
Trudno, żyjemy marzeniami. Dwa uśmiechy...
_________________________________________________________________________________
Nigdy nie oduczymy się kochać przez przypadek.
_________________________________________________________________________________
Permanentny zapis wspomnień nie wyblaknie zbyt szybko. Każdy z nas jest po części kolekcjonerem. Jedyne pytanie - czyja kolekcja jest droższa?
_________________________________________________________________________________
Zbyt szybko się poddajemy, to nasz problem. Ale co tam, do ciągłych porażek można się przyzwyczaić. Naprawdę?
_________________________________________________________________________________
Jesteś taki odpowiedzialny, dorosły... Umiesz ponieść odpowiedzialność za drugą osobę?
_________________________________________________________________________________
Życie daje szczęście w specjalnych dawkach. Naucz się je przyjmować.

sobota, 30 listopada 2013

Sami

Dzień za dniem sprawia, że coraz częściej zastanawiam się: "Dlaczego?". Ciągle przybywa pytań, a przecież nie można się zatrzymywać, zastanawiać, trzeba biec, biec, biec. Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku, tworzymy wielką masę pozornych indywidualności, kiedy pragnienia każdego z osobną okazują się być identyczne. To zabawne, że ludzkość jest jednością. Od jak dawna jedność jest wyznacznikiem samotności? Dlaczego...?
Dopóki studnia nie wyschnie, nie zabraknie wody. Jeśli to, co myślisz nie jest dobre, idź do diabła! Jeśli to nieprawda, pozwól sobie rozkwitnąć. Nie oczekuj rad od nikogo, Ty wiesz najlepiej kim jesteś.
A ja? Pod tą burzliwą otoczką jestem pełna spokoju, bo już nie gonię za szczęściem, znalazłam je w swoim życiu. To znaczy wiele, ale nigdy nie dowiemy się ile lat zajmie nam odnalezienie zbawienia. Przecież moglibyśmy od razu się mordować, zabijać. Po co umierać tak powoli? Równie dobrze moglibyśmy znieść każdą małą pogardę, złe słowo, ale to kwestia bólu/(z)nie,woli.
Nigdy nie dojdziemy do porozumienia, bo mnie nie słuchasz, a podobno tylko najbardziej przystosowany z przystosowanych przetrwa. Trudno. Może powinniśmy żyć obok siebie swoimi życiami? Może powinniśmy zapomnieć rzeczowniki: szczęście, miłość, przyjaźń, spełnienie? Może to tylko chemia? (Naprawdę w to wierzysz?!) Dla mnie nie ma nocy po nocy, nie ma śmierci po śmierci, jest trochę więcej lekkości, bo już nie trzeba nosić butów. Nie wiem tylko po co płacić taką cenę, kiedy człowiek i tak nigdy nie będzie zadowolony. Pamiętaj tylko, że nikt nie jest do końca samotny. Miłość nie zostawiłaby nas samych.

It's my way!

Mamy spore szanse, żeby przeżyć jeszcze jeden dzień. Po co martwić się czy będzie świecić słońce, czy padać zimny deszcz? To przecież nieistotne, kiedy dane nam będzie przeżyć jeszcze jeden dzień! To takie piękne, kiedy wstajesz rano i możesz pomyśleć o gorącej kawie, gorącej kąpieli i wszystkim tym, co daje takie małe-wielkie szczęście. Chwila beztroski i zapomnienia, bezmyślności i bez-strategii. To dopiero później, a z tym później przychodzi mały-wielki strach, bo nie wiemy, co dalej i spoglądamy wstecz, a tam? Tyle pustych godzin, tyle niewypełnionych niczym chwil, tyle straconych szans, a ja nie chcę tak po prostu przeminąć! Po co czekać na coś, co nigdy może nie przyjść? Lepiej iść i upadać niż żyć bezczynnie. Lepiej wypełniać chwile i szanować każdą z nich. Lepiej wierzyć, że nie rozdziobią nas kruki i gile, wziąć sztandar wolności na swe barki i ruszyć z miejsca! Jeśli chcesz się z kimś umówić, to nie czekaj. Wyjdź na spotkanie własnemu Spełnieniu. I pamiętaj każdego dnia, że nikt nie powinien tak po prostu przeminąć. To mój cel. A kiedy obiorę wartościowy azymut, to nie pozwolę się zatrzymać ani sobie, ani Tobie, ani bombie atomowej, ani gwieździe supernowej, ani zaplanowanej obławie, ani żadnej trudnej sprawie. Nie chcę więcej uczestniczyć w ironicznych sytuacjach, których czar pryska, gdy dowiadujemy się prawdy. Może to słońce nie świeci naprawdę? Też czasem idę po omacku i staram się zrozumieć kim jestem, po co jestem i dlaczego właśnie tutaj? Nie sposób zrozumieć to tak po prostu, tak po prostu można nie żałować, że życie jest takie, jakie jest. I nie żałuję. Czasem wątpię i mam dość, czasem pytam: "Boże, dlaczego mnie tak doświadczasz?!". Czasem myślę, że dla mnie już nie ma żadnej nadziei. Chwilę później wybucham samej sobie śmiechem prosto w twarz, bo nigdy, przenigdy nie jest do końca tak źle. Kocham zbyt wiele rzeczy w moim życiu, by móc tak po prostu zrezygnować. Kocham zbyt wiele chwil w moim życiu, by przestać je szanować. A gdzie Twoja miłość? Możesz mi powiedzieć? Wydaje Ci się, że masz wszystko - silne ręce i marzenia możliwe do spełnienia, ale Twoje pięści są zaciśnięte, a marzenia nieco przyziemne. Nie wiem, czy spotkamy się w niebie, bo też często jest we mnie zbyt wiele dumy, gniewu i złości, ale ja mam odrobinę miłości. A to jedyne, czego tak naprawdę możesz potrzebować. Nie, to słońce nie może świecić naprawdę.
Współczesna ludzkość potrzebuje alternatywy, która nie ma racji bytu. Substytuty? Nie za wiele ich dookoła? Wartości pogrzebane w mroku codziennej frustracji nie zmartwychwstaną samoistnie. Nie da się funkcjonować zbyt długo ofiarując wszystko i nie dostając nic w zamian, pamiętaj. I nie obchodzi mnie Twoja negacja, bo to jakby powiedzieć: "Żyję, ale nie istnieję.". To jak powiedzieć: "Nie ma Boga.", ale niech mi pomoże.





`Not to lie
Not to hurt
Untill I die

Chronić

Chwiejnie jest, niepewnie i wciąż zmiennie
To wszystko zbyt ruchome i nietrwałe
Wszystko blednie

Ciągle jest inaczej, nieprzewidywalnie
Raz jest tak, raz jest siak
Nigdy jednobarwnie i tak jak tego
Chciałoby się

Każda chwila jest wyjątkowo ważna
I ta gdy idę dumnie z podniesioną głową
I gdy chowam ją głęboko w piasek
I gdy widzę cały świat na różowo
I gdy w ciemne barwy się przemienia
I gdy cieszę się zwycięstwem
I gdy ponoszę kolejną klęskę
I gdy ronię łzy smutku
I gdy ronię łzy szczęścia
I gdy marzę o czymś pięknym
I gdy przeklinam to wszystko
I gdy jestem słaba
I gdy bywam też zbyt silna
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
I to nadal nie wszystko
Tak samo codziennie masz
A ja...
Od każdej w życiu burzy
Niepogody i słoty
Złego snu niedobrej myśli
Szalonych bezmyślnych 
Decyzji i zawistnych
Dookoła ludzi tych
Wszystkich wszystkich
Wszystkich 
Chciałabym

Uchronić Cię 
Uchronić Cię 
Uchronić Cię 
Uchronić Cię 
Uchronić...

piątek, 29 listopada 2013

To nie tonie to nie


Ciemno tak tu ciemno kiedy nie słyszysz

Krzyku płonącego ciszą martwego

Wczoraj i wciąż nieobecnego jutra
Które miało przynieść dłoń Twą dłoń
I nie wyrwiesz jej gdy los kara  
Wygnaniem za to że nie mogłeś 

Odebrać nic ani nic więcej dać 

Nie jest dobrze kiedy zapominasz
Zabić uczucie nim Cię pokona 
Znowu każą kłamać schować siebie
A ja nie chcę udawać o nie

Kiedy zwyczajne spojrzenie 
Jest zwyczajnym spojrzeniem
Wtedy to ja w środku cała drżę 

To za mało i nie obchodzi Cię 
Że byłam wtedy całym światem
I nienawidzę każdego kto mnie
Kocha i zdecyduję się w końcu 
I kiedyś kupię nóż

Kiedyś zobaczymy ukrytą potęgę

Przekonamy się że to co dobre 
Jest jeszcze bardziej złe

To nie ja powiem że 
Tonie to nie tonie

niedziela, 24 listopada 2013

Wings

Nie chcę wracać do życia, które minęło. Zapisana kartka ułożona w pamiętniku, gdzie nie wszystko godne jest wspominania. Czuję się lekko, po prostu dobrze, właściwie, kiedy wszyscy za wszelką cenę chcą udowodnić, że jest inaczej. Po co? Ja już znalazłam moje schronienie w przejrzystej mgle i będę przemierzać pustynie, oceany i metropolie jak nigdy przedtem. Może popatrz na to wszystko moimi oczami? Zobacz jak czuję, jak myślę, weź to wszystko na swoje barki, tylko na chwilę. Nie boję się pokazać, co czuję, bo życie jest niemiłe tylko wtedy, gdy poddajesz się, zanim zaczniesz. Jestem zmęczona siedzeniem i czekaniem na to, co nieuchronne. Strugi deszczu nie uwolnią od goryczy, która pozostaje po kolejnym rozczarowaniu. Strugi deszczu zabierają słowa, którymi krzyczy dusza niewolnika. Nadal siedzimy i czekamy, obserwujemy przemijający dzień, słuchamy opowieści, które niczego i tak nie nauczą. Ale kiedy nadchodzi mrok to pojawia się ten demon nieczysty, który sprawia, że jesteśmy zgubieni i odnalezieni. Jesteś w miejscu, którego nie znasz, mijasz puste twarze, których nie znasz i nie wiesz, komu ufać, bo na każdym kroku można potknąć się o kłamstwo. Z tłumu wychodzi on i nie wiesz - iść, zostać? Bez różnicy, to tylko zabawa. Nałapiemy wspomnień, zatańczymy na dachach samochodów w gwieździstą noc, a później ten miliard gwiazd otuli nas do snu. Fotografie zostaną niezniszczalne.
Moje myśli złapały samolot, dlaczego ja mam nie odlecieć? Skrzydeł nikt mi nie odbierze. Uwielbiam ten stan, kiedy spaceruję dziesięć metrów ponad ziemią i wszystko nabiera innej perspektywy. Nie przeszkadza mi to, że jesteśmy młodzi i naiwni. Jeszcze nie raz stracimy to, na czym nam zależy. Jeszcze nie raz opuści nas ktoś, na kim nam zależy. Nadal chcę tonąć, ilekroć to się stanie, bo już wiem jak oddychać powoli, jak rozpościerać skrzydła. Tylko trzcina usycha, drży i umiera przy chłodnym powiewie wiatru, o jednego anioła więcej w niebie. Odpuść nim będzie za późno, ja chociaż nie mogę oprzeć się wyszukiwaniu moich wad... Do diabła, te ściany.

Kontur rzeczywistości

To jest tak nieprawdopodobne jak nadchodzący koniec świata, ale nie o apokalipsie tutaj mowa. Obudziłam się po piątej bez budzika, tak jak od jakiegoś czasu już mi się zdarzało. Nie, nie chce mi się wstawać, ale szkoda czasu - wstawaj! Machinalnie wykonane czynności i obudzona pełna gotowość do konfrontacji ze światem. Wyszłam. Spotkałam kilka znajomych twarzy, kilka zapomnianych i coś jeszcze bliżej nieokreślonego pojawiło się przed oczami. Znikło. Powitałam promiennym uśmiechem słońce, tylko ono naprawdę na to zasługiwało. I nie zrobiłam nic, co mogłabym zrobić. Dla siebie. Dopiero, gdy zapadł zmrok on zadzwonił i poszłam z nim do lasu. Las, cisza i ja. Oboje w ciszy jak na miejscu zbrodni. Młode serce miesza w głowie, ale nie aż tak, by nie wiedzieć, że oboje utkwieni jesteśmy w ciszy jak na miejscu zbrodni. A nauka płynie od tych, których boimy się najbardziej, od tych, których nienawidzimy najbardziej. Zostawiona śmierć jest nie do sprzątnięcia, nie do ukrycia, ja na to nie pozwolę. Możesz próbować zapomnieć - nie pozwolę. Jesteś niknący, ale to nowonienarodzone dzieci płacą za Twoje najdziksze sny. Prawda, przecież to tak niewiele.
Szczęście, szczęście, szczęście - kim jesteś i czemu padasz do mych stóp nawet gdy Cię nie chcę? To jak roztłuczony wazon, którego szkoda było wyrzucić, a był tak bezużyteczny jak dziurawa filiżanka. Nie odczepi się. A nadal moja jest prawa strona medalu i kolory, które zmywasz bezbarwną bezużytecznością.
Nie cenię. I jeśli drzewo krwawi to weź kryształowy plaster, a jeśli światło zgasło to zostaw je takim. Nie umiem kolejny raz zrobić tego, co powinnam. Jestem nienormalnie szczęśliwa. Czasem łatwiej byłoby nie.

niedziela, 17 listopada 2013

Nie mów mi, proszę

Tam zwykło być puste miejsce postać bez twarzy
I wszystko wróciło na swoje miejsce
Kiedy zawitała promienna nieznajomość
Miejsc dat i mniej lub bardziej znanych wrażeń

Tylko nie mów mi tego nie mów mi proszę
Mogę odpowiedzieć inaczej
To nic nie znaczy

Nie potrzebujemy zmian ani jeszcze większej
Presji to wszystko co mamy kiedy
Mijamy się bez słowa które jest zbędne
Bo to co w nas ma znaczenie

Tylko nie mów mi tego nie mów mi proszę
Mogę odpowiedzieć inaczej
To nic nie znaczy

Nadchodzi zima i nie pozwolę by zamroziła
Uczucia w nas bo wiosna, wiosna
To jest nie do podrobienia w żaden
Sposób i nigdy nie będzie dało się tak

Tylko nie mów mi tego nie mów mi proszę
Mogę odpowiedzieć inaczej
To nic nie znaczy

Nie musisz się martwić o mnie o nic kiedy
Widzisz gdzie jestem bo tam chcę
Być i to nie znaczy że moje serce nie
Drży gdy widzę to co chcę tylko

Nie mów mi tego odpowiem inaczej
To nadal nic nie znaczy

sobota, 16 listopada 2013

Własność siebie

Czy myślisz, że to możliwe? Droga, którą kroczymy, jest skalista, łatwo się potknąć, ale tylko ona wiedzie do celu. Droga, którą kroczymy, jest pełna zakrętów, niewiadomych, ale chyba warto czasem nie być wszystkiego pewnym. Może... może to już ten czas, kiedy nie możemy dać się nikomu ogłupić? Pamiętać, że nasze umysły są naszymi umysłami? Nie dać się zniewolić, to cel. Tak to właściwy cel i właściwy czas, bo jeśli myślisz inaczej, jeśli złecisięmyśli to idź do diabła i nie wracaj! Każdy z nas mógłby To mieć i mnożyć przez dzielenie, każdy z nas mógłby Tym żyć, ale nie każdy ma na To odwagę, każdy z nas mógłby dla Tego zginąć, ale nie każdy z nas jest Tego wart. Jeśli widzisz w 'tym' cel to walcz, walcz, walcz! Za cenę niejednej łzy, ostatniej kropli krwi, słonego potu i wyżłobionej gdzieś rysy. Wiesz, że tak być nie powinno, to boli, ale nie powstrzymasz się - musisz to dogonić, goń=giń (?).
Najważniejsze to nie dać się im zmieniać, omamiać, o nie! Żyj pełnią życia, nawet jeśli czegoś Ci brak. Osiągniesz to, osiągniesz cel, dla nich będzie wieczny Mrok, to złe, ale wiem, że lubisz to. Dziś było zagadką dnia wczorajszego, a dziś? Jestem tutaj i tylko marzę o świecie dobrych chwil, gdzie substytutem byłeś może Ty? Ale to, co ma być wieczne, trwa ot, jedną chwilkę. Cieszę się. A ta myśl czasem dławi mimo wszystko. Kiedy zmierzam w stronę ciepła to widzę tę znajomą poświatę, która powinna prysnąć niby sen o czwartej nad ranem w niedzielną niepełną noc. Wiem, że to żadna wiedza, że pani z piórem to ta, która wie, ale nie dam się, Ty nie daj się, o nie! 
Powiedz coś.
Tylko, tylko...
Nie zgub siebie we mgle, nie zgub tego Najcenniejszego.

niedziela, 10 listopada 2013

Okno

Kiedyś było tak, że innym wydawać mógł się świat
Dziś w pełnej okazałości ukazał się bez kurtyny
Bez mgły bez przyczyny a może przyczyna nieznaną
Ale czy mogłaby być nieznaną aż tak?
Odkryte karty rzucone na stół nie wyblakły a nadal
Emanują feerią czarnej czerwieni a może czerwonej czerni
Nie wiem to dość nieistotny fakt kiedy opadła
Na dno cała ta farsa, ułuda jak nad ranem mgła
I jeśli chcesz, świecie, żebym to ja znowu okazała
Się być rozsądną, pokorną i dobrą to nie wiem czy
Tym razem ja zechcę być tą bezkompromisowo idącą
Za głosem bojaźni nie własnej jaźni kiedy gromy dzwonią
O szyby zamkniętych wspomnień sprzed lat
I kiedy pukają to nie otwiera się okiennica zza której
Widnieje moje okno na świat

Zmierzam, ostatni, pierwszego, chwilę

Nie wiem dlaczego dzieje się tak, że błękit czasem przechodzi w ciepło, a kiedy indziej rozprasza się w niepełną smugę. Nie wiem dlaczego ciągle jest tak, że tak jest ciągle. Wczoraj minęłam się z tym, czego szukałam. Zapomniałam tylko na chwilę, na chwilę - jedną głupią chwilkę! Wiedziałam, że i tak jeszcze tego nie dosięgnę, to jak studnia bez dna, pośrodku niej ja. Trochę jeszcze potrzeba temu światu, a najbardziej to chyba szczerości. Wszyscy toną, budują labirynty i mury, które nie sposób przeskoczyć. A kiedy zabrukują wszystkie swoje ulice, dopiero wtedy zauważają, że może coś jest nie tak, że to nie tak, ale... jak?!
 "Zgubiłem się na mapie anatomii mojego życia. Poprowadź mnie przez ścieżki, które znam od pierwszego dnia i nie puść mojej ręki, kiedy poczujesz, że to znowu nie tam, zmierzam nie tam (chociaż może powinnam?). A kiedy zwątpię kolejny raz, to będzie ostatni raz. Dzięki Bogu, ostatni."
Słyszałam te bzdury na orbicie Twoich myśli. Tak, bzdury, bo nie ma studni bez dna, wszystko jest racjonalne, paradoksalne, błahe, proste, o tak! Nie zgub się tylko, proszę, bo nie sposób będzie znaleźć dobry sposób dla kogoś, kto nawet złego nie jest wart. Może czas odejść? Ale to nie jest najlepszy na to czas, bo wiem, że jeszcze nie raz, nie dwa powiem, że
to
był
niezły
fart
i
chciałabym
poczuć
...

piątek, 8 listopada 2013

Bez z

Niebo, które widziałam, nie było błękitne nawet blado, a czarna smuga przecięła je na wskroś. Taki mały figiel spłatał mi wzrok, może wcale to nie wzrok? Może to tylko Twój sen? Na domiar złego - zły? Nie obchodzi mnie to, jak bardzo. Ważne, żeby minąć kilka świateł zanim zgasną (może to przez moje rozkojarzenie?). Skarbie, jutro będzie wszystko albo nic, nigdy wyważone. Miary są dla nieżywych. My? My mamy przed sobą tunel bezprzystankowy i bezoporowy. Nie omijaj przeszkody jeśli nią nie jest. I wiedz, że wszystko stale płynie. To chyba na tyle.
Dryfuj.

sobota, 2 listopada 2013

Nie ja

Jeśli to była tęcza to skończyła się przed zachodem słońca
Jeśli to było słońce to spłonęło niczym zapałka
Jeśli to był najlepszy czas to jeszcze nie nadszedł
I tylko kilka białych kruków przeobraziło się
W kruczoczarną szarańczę nieznajomych
Nie wiem kiedy odeszły przed stopy przechodniów
Minęły jednego i zaśmiały mu się prosto w twarz
Powiedziały, że jest dla tego świata skończony
Ale nie aż tak by móc odpuścić wszystko to
Co nie może zostać odpuszczone ot tak że to nie tak
Że nawet róża ma okrutne kolce że nawet dzbanek
Bez dna i droga bez końca swój koniec ma
Nie odchodź kiedy opadnie mgła bo to nic nie
Zmienia nadal to ja ja ja ja i tylko ja mam ten dar
Którego jeszcze nie doceniasz ale może za kilka miliardów
Lat kilkaset wyrwanych z kalendarza kartek dat
I dowiesz się że to ja ja ja ja i jeszcze raz ja mam ten dar
Którego nigdy nie zdobędziesz Ty i nie będziesz go miał
Zbyt mały, perfidny i zgłodniały czego nie da się zaspokoić
Już o nie nie chcę dobra dla zła bo to podwójne zło
Gdybym to nie była ja wtedy może szybciej dotarłoby
Że to nie tak

Śmieszne - like


Nie rozumiem tych, którzy nie rozumieją, choć to ja coraz częściej nie rozumiem. Staram się naprawdę, ale to wszystko jest dla mnie nie do pojęcia. Chciałabym dobrze żyć, godnie żyć, nie wiem czy to nie kosztuje dziś zbyt wiele.
________________________________________________________________________________

Nie dam się zniszczyć, to pewne - nigdy i nikomu, nie wątp w to, bo to mnie jeszcze bardziej zdopinguje, a tego chyba nikt by nie chciał. Może powinnam zwątpić i spadać w dół, ale jakoś nie mam ochoty. Mam ochotę wykorzystać pełnię mojej mocy, by udowodnić sobie, że można żyć inaczej, lepiej. Cieszę się, że moje życie wygląda właśnie tak i nie dlatego, że jest idealne - nie jest takie nawet w najmniejszym calu. Kocham je czasem tylko dlatego, że nie potrafię nienawidzić, brzydzę się nienawiścią, mszczą się słabi - jestem silna.
_________________________________________________________________________________

Może wolałbyś mnie zapytać, gdybyś wiedział, że nikt się o tym nie dowie? Każde słowo w tej grze ma swoje odrębne piekło. Jeśli będziesz zmęczony wieczorem, dokąd pójdziesz? To dziwne uczucie tak patrzeć jak topisz się w butelce. Tak długo? Jeśli zgubisz siebie pod koniec dnia, dokąd pójdziesz? Patrzeć. Nadal tak będzie.
_________________________________________________________________________________

To, co lubię, to to, o czym mówię.
Nie zawsze.
_________________________________________________________________________________

Zawsze coś do poddania się. Zawsze coś do nauczenia się. Droga bez powrotu, bo to Oni byli moimi doradcami, kazali zrzucić zgorzkniałą skórę. Zrzuciłam, dzięki Nim. Chociaż...
_________________________________________________________________________________

Wziął moje niepełne szczęście i je podzielił. Nie zrobił korekty na swoich fałszywych planach więc w zamian za wnętrzności ofiarował kończyny. Tak to już jest. Na pewno nie jest to rzeczą, którą chciałabym zmieniać. Ciało zawsze wygrywa.
To nie powód, do diabła.
_________________________________________________________________________________

Każda porażka czegoś mnie nauczyła, a jak Bóg mi świadkiem - upadałam. Są dni, kiedy czujesz się dobrze, są dni, kiedy jesteś smutny, ale nie wiesz, że nie ma nic pomiędzy i to Cię zabija.
_________________________________________________________________________________

Wybacz mi, poczułam pustkę i bardzo Cię potrzebuję (nie, naprawdę nie chodzi mi o Ciebie!), nawet jeśli to gra. Przecież to ja zawsze blefuję. I jestem nieostrożna, i przeklinam we śnie, przeklinam tę chwilę w miarę jak mija.
_________________________________________________________________________________

Jesteś w drodze na dno. Przynajmniej wiesz dokąd zmierzasz. Nigdy nie zawiodę, a wtedy nigdy się nie uwolnię. Przez cały ten czas tak bardzo tęskniłam za swoją dumą.
_________________________________________________________________________________

Oni nigdy nie dowiedzą się o rzeczach, które robiliśmy żeby dorosnąć. Wszystko zostało w tym amatorskim piekle, wyszły tylko niedomówienia. Nie patrz na wiek, to bez znaczenia.
_________________________________________________________________________________

Tu jest miejsce, które kiedyś bardzo dobrze znałam. Staram się okazać trochę miłości. To trudne. Byle nie przeholować.

piątek, 1 listopada 2013

Constans

Niekiedy unosi się ponad poziom
Wysoko a nawet wyżej
I mknie nieujarzmiony bezdrożami
By utkwić wzrok na kilka chwil
I spaść epicko-lirycznie
Jednym słowem dramatycznie
Pod poziom poniżej niż
Tego co dnem jest wciąż i czasem
I nadal poniżej poniżej
Jak matematyczna niestała
Sinusoidalna poetycznie
Zawsze sinus
Nigdy constans

Szczyt

czwartek, 31 października 2013

Grot e ska owości

Ironia życia polega na przewrotności percepcji ludzkiego oka, ot, w kilku słowach zamknięta istota stworzenia. Relewantność sytuacji do odbioru bywa dość znacznie rozbieżna. To, co miało być klęską - dziś jest zwycięstwem, wczorajsze zwycięstwo - to dzisiejsza klęska. Wszystko jest inne i niejednoznaczne: dobro złem, dobrem zło - jedno pytanie: kim jest kto? Nieważne, to wszystko jest tak nieważne, kiedy zniknie światło, najważniejsze są twory natury.
Nie umiem stwierdzić: jesteś Złem, odejdź. Nie, jeśli jesteś Złem to zostań, popatrzę na Twą klęskę. Jeśli jesteś dobrym Złem to zostań i chwyć mnie za rękę! Wiedz tylko, że wierzę, że nikt nie jest do końca zły. Nikt nie jest pozbawiony tej odrobiny pyłku, który może opromienić albo przyćmić, naprostować albo ostatecznie skrzyw(dz)ić (?).
Każdy zasługuje na wybaczenie, nie każdy na kolejną szansę. Raz. Tyle razy można zrobić bzdurę, nic dodać, nic ująć, życie ma bywać okrutne. Człowiek to życie. Życie to krew. A wybaczenie? To życie wieczne i upojne, pozbawione jedynie nicości. To niewybaczalne nie wybaczyć.
Ogród botaniczny.

niedziela, 20 października 2013

Zrozumieć istotę pełni - nie

Poczułam to! Nutkę bezkompromisowej wolności w ciemności, odrobinę oszałamiającego światła, niezrozumiałego bogactwa i wyalienowanego Złego. Jeśli chcesz skoczyć - skacz, skacz, skacz! A jeśli nadal nie masz odwagi to zostań, graj w swoją grę, ja będę grać w swoją, ale pamiętaj, że jeśli nie zabierzesz jej gdzieś dziś wieczorem, to ona się rozmyśli. Wtedy ja to zrobię i może wtedy wszyscy będą naprawdę szczęśliwi? Nawet jeśli niebo upadnie, to nie niżej niż do moich stóp, które któregoś dnia mogłyby się znaleźć kilkadziesiąt metrów pod ziemią i unieść się kilkaset metrów ponad nią. Mogłoby się tak stać!


Ulica niezbyt przyjazna, wręcz zimna, ciemna, pokazała, że ulotność jest chwilą, a chwila szczęściem. Płaczące chmury dały znać, że to dobre, a ich łzy zmyły brud codziennego niespełnienia. Co teraz? Ulica i taniec w chmurze deszczu, bez nikogo. Czasem trzeba tam uciec, żeby zrozumieć sens i nie zwariować. Mam wszystko, jeszcze tylko słońca jasne promienie i... pamiętaj, jeśli nie zabierzesz jej gdzieś dziś wieczorem, to ona się rozmyśli, ale wszyscy będą cali i zdrowi. 


Nie, jednak niekoniecznie. 

poniedziałek, 14 października 2013

Walk the line

Miałam okropny sen, taki, w którym Ciebie nie było przy mnie. Pomyślałam wtedy, że czasem nienawidzę każdego słowa, które wypowiadasz, że czasem nie mogę znieść żadnego z Twoich gestów i w tym samym czasie chcę Cię przytulić. Wiem, że nie ma drugiego jak Ty, nie ma kogoś, kto potrafiłby wzbudzać tyle emocji i nigdy ich nie pozbawiać. Trudno przyznać się do tego, że ktoś ma taką władzę, władzę nad moim sercem. Jestem pewna, że niemożliwym byłoby patrzeć w Twoje oczy i nie czuć nic.



niedziela, 13 października 2013

`Można się oprzeć o światło, o słoneczne promienie.

Czasem dzień mija za dniem, a człowiek brnie przez dni nieujarzmione. Jego działalność na miarę Don Kichota to brnienie nieustępliwe, nieustępliwe w swej bezcelowości. Nawet Czuły Barbarzyńca wie, że liczy się dziś, nie jutro. Szczęśliwym masz być dziś - nie jutro! Więc po co brnąć zamiast swobodnie dryfować? Po co ujarzmiać nieujarzmione zamiast lekko koegzystować? Po co... niekontemplować?!
_____----________-----_________________________-----______----_-______________________
W najbardziej poczytnym piśmie bawią się w Sancho Pansa i piszą jak napisać o pisaniu o wiatrakach. Traktat trzynastozgłoskowy na tysiąc pięćset i o dwie półtorej więcej linijek. Zielonym rozlanym atramentem po seledynowo-gładkiej powłóczystej kracie. Do tego poświata srebrzysta, może lekko malinowo-biała, koniecznie. Tylko nie zwracaj uwagi na treść, nie zwra-caj uwa-gi n-a (bez)tr-e-ś-ć!
Nie da się. Tyle.
_-_____------__________---------_____________------------_______________________---______
A kiedy odejdzie Potwór Lekki i przyjdzie po mnie Stwór Zimny-Ciemny to wezmę kawałek nadgryzionej kanapki i powiem: "Och, Kochanie - to dla Ciebie.". Zblednie, ocieplnie, pęknie!
_________----------------____________________---__---___-----_-_________---_____-----------_
Dodam jeszcze od głębi Jestestwamego: to dzięki Wam, me Słoneczne Promienie.

Stedowanie, 2

niedziela, 6 października 2013

Chmury były ciemne, a niebo jasne

Chmury były ciemne, a niebo jasne, wiatr rozszalały, drzewa niezłomne, ścieżka prosta, ale nierówna. Kwitła też pięknie ciernista tarnina. Pośród zwizualizowanego krajobrazu nie było nic ponad to, nawet ledwo zarysowanego cienia. Tak minął dzień, noc, dzień, noc i jeszcze jeden dzień, bez sensu. Zagubione listki wspomnień opadły na dno nieobecnego stawu, opadły jak niegdyś inne listki na dno innego stawu, nie wróciły. Krople wina skropliły się, nie dotarły, trudno. Krwista czerwień zbladła, zemdlała, trudno. Jeszcze jakieś braki w...






Jeszcze jedna noc, bez sensu, trudno.

sobota, 5 października 2013

Mylony z obcymi

Gdy mijasz ich w nocy w znajomych miejscach
I tych całkiem nieznanych to wiesz
Kim są oni nie wiedzą kim jesteś
Ty
Twoje oczy drżą jak ramiona obezwładnione
I puste z nadmiaru skrytości
Znowu nie-winny
On
Mówisz że się nie poddasz i będziesz biec
Ale robisz to o co proszą
Moknie stojąc za Tobą
Nikt

sobota, 28 września 2013

Odrealnienie

Niewspółmierna arytmia głosu światła
I srebrzystozielony cień na blacie
Spowiły mrok przejrzystą mgłą
Ucieczką z czeluści mowy diabła
............................................
............................................
Otula, kołysze jesienną mocą
Zgasła


sobota, 7 września 2013

Myśli poplątane

Sama nie wiem, co chciałabym powiedzieć. Świat czasem zawodzi, życie okłamuje, a ludzie...? Ludzie są życiem tego świata. Chcą być kochani, potrzebni, niezbędni, chcą, ciągle chcą, może czasem zbyt wiele? Może łatwiej byłoby nie wymagać, akceptować wszystko bezwzględnie i nie uciekać przed ciemnym pustkowiem. Może lepiej zrezygnować z siebie niż z innych
___________________________________________________
Jeśli jesteś tego pewny, to zostaw w tyle cały świat nim przekonasz się, że pusty nie jest nic wart.
Jeśli jesteś tego pewny, to schowaj dumę, złość i każdą wątpliwość i biegnij co tchu.
Biegnij co tchu nim będzie za późno, za późno, za późno...
___________________________________________________
Nigdy nie wiedziałam jak to jest, kiedy demony nicości walczą o Ciebie, a  wynik jest z góry ustalony. Tak bardzo nie chciałabym nigdy znać wyniku przed walką.
_____________________________________________________
Co prosty człowiek może mieć do zaoferowania?


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Własność

To jest ukryte w oczach, uśmiechu, w każdym geście... Zdecydowanie nie sposób tego ukryć, nie sposób wyrzec się tego, co buduje każdy nowy dzień, dobry dzień. I nie sposób opisać za pomocą kilku prostych słów oszałamiającej struktury wewnętrznego spokoju, który pozwala zapomnieć o rozterkach codzienności, o nieporozumieniach czy brakach. Nie potrzeba żadnych substytutów - wszystko jest tu, obok. Wieczór ani poranek już nie przeraża jak kiedyś, nie przeraża samotny spacer nawet, gdy idę tylko przed siebie. Piękny Anioł zesłał z góry cały niezbędny asortyment, trzymam go mocno i cieszę się, że jest mój. Zawsze chciałam mieć coś `mojego. Dziś? Dziś mam Wszystko. Dziękuję.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Jutro? W końcu - już czas ale czy to dobry czas?
Zamknąć oczy i zapomnieć. Mocno. Ulecieć z siebie odrobinę i
wiedzieć, że tak, tak, tak!
Ale ja nie wiem, Boże. Bo co jeśli inaczej, gorzej, źle?
Ech.


Mimo wszystko.

piątek, 9 sierpnia 2013

A Place Called You

Każdy ma takie miejsce, gdzie oddycha mu się lżej.
Emma Stevens - A Place Called You
Nic nie ciąży, nie przytłacza.
Wszystko unosi wyżej, wyżej i wyżej!
Delikatny kwiat róży i czuły szept.
I ciepło czułe, przejmujące, łagodne.
I gwałtowne, szalone, radosne, biegnące.
Do celu.
Gdzie cel? Jaki cel? Po co cel?
Och, Mój Cel.


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Stale zmienny

Letni wiatr płynie w przestworzach wciąż tak samo i
Bladożółty wolny kwiat nie zmienił swojego zapachu
Roznosi swą delikatną i przejrzystą woń po bezdrożach
Od wielu ludzkich lat niczego nie chce zmienić
Wdycham smak wiatru i dotyk nadzwyczajnego zapachu
I czuję przez chwilę powierzchowną jasność dobra
Przez chwilę rozjaśnia się moje oko na świat
Przez chwilę jest właśnie tak cudownie o tak
Później listek spóźnionych słów szorstkością gładzi
Zrozpaczoną twarz spod omdlałej pajęczyny dat
Przyćmiewa przed chwilą obecny tuż obok blask
Zdaje się odchodzić zbliżać na powrót igrać i grać
A ja siedzę podatna jak kora zmurszałej brzozy
Na bezwzględny upływ czasu krótkich ludzkich lat
Chcę odwrócić wzrok by przemilczeć przeczekać
Ale z uporem nie pozwala mi zniewolony Pan-Brat

niedziela, 4 sierpnia 2013

Kolejny sen o tym samym

W jej głowie kolejny raz powstał ten sam sen - ani dobry, ani zły, po prostu zwykły sen, w roli głównej z Nim. Zaczęło się tak, jak zazwyczaj kończą się bajki, czyli szczęśliwie. Szczęście przenikało bezkresną paletą uśmiechniętych barw przez każdy przedmiot, po który sięgała, oświecało jej drogę ciemną nocą i swym łaskotaniem rano budziło pełną energii do zdobycia kolejnych celów, a mierzyła wysoko. Była tak radosna, bo miała coś, czego nikt nie mógł jej odebrać. Jedyne co straciła to pamięć, bo jak się kocha - to bez pamięci. Miała w sercu magię, która dużo namieszała w jej życiu. Zmieniła niemalże wszystko w ciągu kilku krótkich chwil - przez kilka krótkich spojrzeń, które stały się solą każdego kolejnego dnia. Wierzyła, że będzie tak już zawsze, bo takiego uczucia nie może zniszczyć nic, oprócz jego braku, a ono było tak blisko, blisko. Czuła je w sobie, na sobie, wszędzie. Była pewna jak jeszcze nigdy, nigdy niczego. Bez żadnych zahamowań upijała się słońcem, tańczyła z tęczą i padała w ramiona pięknej Wenus do dnia, kiedy wszystko legło w gruzach i musiała dowiedzieć się, że ten, który mówił, że największą sztuką jest wybaczyć, kłamał. Największą sztuką jest ponownie zaufać, kiedy On obiecywał, że nigdy nie zrani, a robił to notorycznie każdego dnia. Czuła się jak w jakiejś nieszczęsnej fatamorganie, widziała niestworzone obrazy, widziała Go tam, gdzie nie powinien być i wtedy pomyślała, że ideałem byłby ten, który mógłby być wszędzie, ale wolałby być przy niej zawsze i bezwzględnie. Podobno jeśli boli, kiedy się z kimś kłócisz, to znaczy, że Ci zależy - ona zginała się z bólu. Patrzyła i czuła jak bardzo Go nie ma. Czekanie na znak życia z telefonem w ręce, doprowadzało ją do obłędu. Już nie wiedziała, co jest czarne, co białe, nie wiedziała, co jest szczęściem, co złem. Wszystko zlało się w jednym grymasie bólu. I kiedy szła przez pustkowie całkowicie zrezygnowana, otworzyła oczy, by przekonać się, że to znowu był tylko sen. Nie była pewna czy miał uświadomić jej, że straconą jest każda chwila, której nie wypełnia miłość, ale od tamtej pory jest o tym przekonana. Wie, że nic nie zastąpi nawet odrobiny tej magii utkwionej gdzieś w sercu.

sobota, 3 sierpnia 2013

Wczoraj, dziś... jutro (?)

Czasem przychodzi taki dzień, kiedy trzeba złożyć broń u stóp i się poddać. Czasem po prostu nie da się iść prosto z dumnie uniesioną głową i bijącą z oczu pewnością. Czasem trzeba się poddać i ujawnić swoją bezbronność... Tak bardzo tego nie lubię, tak bardzo nie lubię momentu, kiedy ogarnia mnie bezsilność i zwątpienie, zwątpienie bezkresne i wszechwładne. Nigdy nie chciałam zgodzić się z tym wyświechtanym stwierdzeniem, że im wyżej wzlatujemy, tym niżej później upadamy, ale najwidoczniej los chciał, żebym mogła się o tym przekonać osobiście. Najgorsze jest to, że nie umiem sobie z tym poradzić, nie umiem tego rozwiązać, boję się rozwiązania. Boję się prawdy, bo jeśli jest urzeczywistnieniem moich najgorszych koszmarów? Dziś nie wyobrażam sobie, że moje życie mogłoby wyglądać inaczej. Nie chcę zmian. Nie potrzebuję ich. Chciałabym tak najzwyczajniej w świecie być szczęśliwą na co dzień. Bez wahań, wątpliwości, ciągłego zastanawiania  i doszukiwania się przysłowiowej dziury w całym. Chciałabym czuć tak, jak niespełna miesiąc temu, kiedy cieszyło mnie wszystko, bo byłam pewna, że to ma sens. Słodka beztroska i bezwarunkowy uśmiech na każdym kroku to to, za czym tęsknię najbardziej. Przez pewien czas wmawiałam sobie, że to ja jestem problemem, że to, co złe jest we mnie i muszę się tego pozbyć, żeby w końcu było dobrze. Nic z tego nie wynikło, problem został, tylko ja byłam coraz bardziej nieszczera wobec siebie, po prostu nieszczęśliwa. Teraz silę się na szczerość, która też nie przynosi niczego dobrego. Co z tego, że mówię, krzyczę całą sobą, kiedy nikogo i tak to nie obchodzi? Nie przywykłam do proszenia kogokolwiek o cokolwiek, a już na pewno nie o zainteresowanie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam się tak nieważna, niepotrzebna. Jak stary mebel, który jest, bo jest, gdyby go nie było, niczego by to nie zmieniło, może nawet byłoby lepiej, kto wie? Już dawno nie czułam się tak opuszczona na środku zburzonego oceanu, na dodatek w przeciekającym statku! Cała załoga odeszła, nawet kapitan, który miał być zawsze, odszedł poza obręb zasięgu moich myśli. I co mam zrobić, co? Tonę! Uratujesz? Proszę...

piątek, 2 sierpnia 2013

Animam debeo

Wiem tylko tyle że czas pędzi zawrotne
I w swoich trybach zniewolil uwięził w niewidzialnej klatce
I to co niepokonanym okrzyknięto pokonanym
Się stało
Dziękuję dziś za tę naszą wolę walki
Za niechęć nieziemskiego umierania
Za tamte chwile przy symfonii wprost z dusz głębokości
I ostatnią tęczę którą złożyłeś mi do stóp
(Sobie podziękuje później ale równie szczodrze i szczerze)
Życzenie tylko jedno zostało
...
Niech to co zaistniało pozostanie trwałe
Trwalsze nawet niż te słowa na przybrudzonym papierze

Stedowanie

Zmierzanie obarcza każdego odpowiedzialnością niezłomną. Obierając azymut, musi zostać on niezmiennym jak wypada rzeczom martwym. Tylko co z tymi mniej martwymi  a wręcz żywymi? Sprawa staje się nieco bardziej skomplikowana. Zmierzanie obarcza każdego odpowiedzialnością niezłomną – bezwzględnie, ale tu podmiot sprawy musi pozostać niezmiennym w swej zmienności. Brylując w towarzystwie filozoficznych mniemań i poglądów, wybiera najstosowniejsze z nich w ściśle spersonalizowany sposób. Niemożliwym wydaje się prowadzenie sensownej polemiki tyczącej się podziału owych kategorii więc może należałoby pozostawić badaną materię niezgłębioną. Przytoczyć mogę jedynie w ramach dygresji obraz rzeczywistości naokolnej, którego puenta interpretacyjna jest nieco zaskakująca. Człowiek z natury jest istotą społeczną, która namiętnie oddaje się manewrom na polu towarzyskich bankietów, wszelkiego rodzaju imprez czy tak zwanych kolokwialnie, wręcz grubiańsko – posiadów. Człowiek z natury potrzebuje człowieka do szczęścia, odrobiny zainteresowania, odrobiny pogłaskania i niebiernego kochania. Aczkolwiek do pełnej witalności potrzebuje człowiek równorzędnie odrobiny… samotności! Przed wiekami upajano się nią w pobliskim lesie czy łące bądź innym niezagraryzowanym terenie, gdzie stopa ludzka stąpała stosunkowo nieczęsto. Dziś? O ironio, drzemie a nawet czuwa w przeludnionym bruku wielkich miast. Upodobała sobie bardzo wielomilionowe metropolie i szerzy się jak niegdyś przerażająca w swej skuteczności dżuma. Kto wie, która z dolegliwości u kresu ziemskich dni poniesie klęskę, a która odniesie niebagatelny triumf. Ale dziś nie o tym mowa. Śmierć, apokalipsę i temu pokrewne słowo-wyrazy odkładam na później. Nie spieszy mi się. A więc meritum, będące niezwykle istotną złotą radą, brzmi następująco : samotności szukaj w tłumie! I nie martw się przewidywaniami meteorologów, że ludzi będzie jeszcze więcej – zawsze znajdziesz swój skrawek podłogi, nawet jeśli utworzony na skroni siostry czy brata. Zawsze pozostanie Ci możność osiągnięcia iluzorycznego szczęścia, tylko pamiętaj i nie wahaj się w chwili ostatecznej powiedzieć , że byłeś zmienny w swej niezmienności. O tej może pomyślę kolejnej nocy, teraz Mrok. Zmienność i Ja.


piątek, 12 lipca 2013

Porządki!

Zatrzymaj się na chwilę. Zapomnij o wszystkim, otwórz swój umysł i patrz tak jak ja. Nie myśl o przeszłości, teraźniejszości ani przyszłości. Żyj tak, jakby tego nie było. Teraz otwórz swoje wewnętrzne okno na świat.

I co? Przeraża Cię ten widok? Tyle bólu, klęsk, zawiści, zazdrości, cierpienia. Morze utworzone z ludzkich łez. Tłumacz - to nie moja wina, nie mam na to wpływu. Bierność, bierność, bierność - to dziś największy grzech. Zrób krok dalej. Co teraz? Krąg bezwspółczucia, bezpomocy, bezpracy, pośrodku puste miejsce. Gdzie wtedy byłeś Ty? Gdzie?! Może mogłeś zapobiec czyjejś niematerialnej śmierci? Wystarczył mały gest i mocne ramię, przecież stać Cię na to, jeśli nie na znacznie więcej. Wszystko przeliczane na banknoty, ciągły bilans co warto, brak zysku = działania sensu brak. Cofnij się o krok a zarazem o kilka minionych lat. Co? Nie pamiętasz już? Ten czas w ciemności, gdzie upajałeś się widokiem łez i krwi. Życie nie znaczyło nic. Pustka. Pustka... i bezsens. Więcej chyba nic. Zabrakło sił.

Wystarczy. Rozejrzyj się dookoła. Gdzie uśmiech ukochanej osoby? Gdzie wspomnienia z beztroskich chwil? Gdzie pamiątka po przyjacielu z dawnych lat? Nie ma... Zniszczył czas. I teraz wyrzuć z siebie mrok i szorstkość! Bądź jak ledwo rozkiwtłej róży barwny kwiat - delkatny i czysty - o tak! Wyzwól się! Pomyśl o marzeniach, które się spełniają, uwierz, mówię prawdę. Złap wiatr w żagle, rozłóż skrzydła i leć dokądkolwiek zapragniesz! Nie pozwalaj się zniewolnić nikomu, zwłaszcza sobie. Tocz Syzyfowy głaz z uśmiechem, a wiatraki odpuść sobie. Oczyść siebie z goryczy wspomnień i zła tego świata. Bądź czysty jak niezapisana jeszcze kartka.

Teraz  możesz otworzyć serce i zobaczyć w nim miłość.