Kilkadziesiąt tygodni w więzieniu
Gdzie milczenie przeistoczyło się
W bezsensowny słowotok
A ramiona stały się jeszcze bardziej
I kiedy mówię to nie chcę mówić
Chciałabym zatańczyć z Tobą
I wirować w przestrzeni bez słowa
Ty i tak zrozumiesz mnie jak nikt
Inny
Każdy dzień przybliża się ale
Jeszcze trochę tych tygodni
Przede mną tu bo muszę spędzić je
W okrutnym więzieniu z
Oknami
Widzę ten tłum który zawsze
Tworzył między nami kurtynę
I ta wyciągnięta w moją stronę
Dłoń którą widzę albo chciałam
Widzieć
Nie słucham kiedy mówisz mi
Że to pachnie
Grzechem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz