sobota, 4 stycznia 2014

Godzina dla imponderabilii

Jedna godzina może zmienić wszystko. Można ją też przespać i nie zrobić nic, nie zmienić nic i nadal trwonić cenny czas. Nie jest łatwo zdecydować się na krok w stronę bezdennej ciemności, ale może tylko tak można ujrzeć światło? Jedyne, co wiem to to, że nigdy i nigdzie nie może być za lekko, szczególnie jeśli jest się egoistą jak ja. I może to tylko i wyłącznie dlatego czasem jest tak ciężko?
Kiedy pada deszcz, to słyszę w nim marzenia, które chcę, muszę spełnić, bo są tą ożywiającą wodą, dającą siłę, by iść po krawędzi. Mogę iść bez końca, jeśli obiecasz, że to ma sens. Mogę zrobić wszystko tylko powiedz, że... Ale wtedy szum wzrasta, robi się niebezpiecznie, czasem tak lubię, ale to nie ta sytuacja. Chciałabym czuć się naprawdę bezpiecznie nawet, kiedy gromy z nieba odbijają się od moich stóp. Wiem, że nie mogłabym zwątpić, gdyby ten sam deszcz padał w tak odległobliskich światach. I to boli, że nie mogę mieć pewności czy są bardziej odległe, czy bliskie...(?!). Wątpliwości zabijają złoczyńców, oni mają przywilej bezbolesnej śmierci. Prosty człowiek czasem sam musi sprowokować ból, by móc przekonać się, czy jeszcze coś czuje. I wtedy przekonuje się, że deszcz, który miał ożywiać - pali. Pali rozognionym niespełnieniem i winą. Tak, niczym innym. Można rezygnować raz po raz i wracać coraz bardziej skaleczonym, ale nigdy pokonanym. Łzy znikają w deszczu, choć to nie one są oznaką słabości. Słabość to wyrzeczenie się siebie, kiedy kolana krwawią z nadmiernego obciążenia. Nie można rezygnować, nigdy.
Czuję się przepełniona złymi myślami. I nie chodzi tu o całokształt ich struktury, ale dynamikę. Są tak skrajne i odrzucone - każda opcja jest zła. Kochać/nienawidzić. Dziś chyba nie ma nic po środku. Można tylko kochać kogoś do utraty tchu i chcieć być jego deszczem, promieniem, drgnieniem... Albo kochać czysto, nieczysto, ciutciut, albo wcale (nienawiść pominę, nie chcę jej). Życie nie daje nam tego, czego chcemy, a my nie zawsze potrafimy po to sięgać mimo wszystko. Brak odwagi? Strach przed porażką? Zwątpienie? Niepewność? Odrzucenie boli, ale tylko raz. Wczoraj nie byłam pewna, ale dziś się zgadzam. Jedno wspomnienie kieruje ludzkim życiem, jedna sytuacja, jeden moment, jedna osoba... To naiwne, ale widzę to wyraźnie choć zdecydowanie bardziej wolałabym nie patrzeć. Każdy człowiek, który pojawia się w naszym życiu, w końcu znika. A efekt? Efektu może nie być, a może też być efekt nieskończony. Padłam ofiarą całopalną tego drugiego.
Nie, nie kłamałam. Nie umiałabym powiedzieć `lubię Cię, gdyby w sercu byłoby inaczej, a co dopiero kocham... Szanuję słowa, szanuję wspomnienia, szanuję wszystko, co zasługuje na szacunek, ale to wszystko. Dzisiejsze `lubię Cię może być wczorajszym `jesteś mi obojętny. Tak jak wyświechtane dziś słowa 'kocham Cię, jutro będą brzmiały 'nienawidzę... Nie ma wieczności na Ziemi, choć czasu jest tak wiele. Jest tak wiele czasu na spełnienie, ale tak szybko go bezcześcimy. Muszę zacząć działać naprawdę.
Co mam zrobić? Czuję się tu bezsilna, bo żaden plan nie może okazać się panaceum. Zawsze coś będzie nie tak. Chyba trzeba jeszcze trochę poczekać, ale ciągłe odkładanie priotytetów na później nie pomoże ani nie załatwi sprawy. Jeszcze więcej niewinnych kropelek będzie musiało upaść i uparcie przypominać... Lubię deszcz.

Ta godzina to godzina oczyszczenia. Dzięki niej czuję się prawdziwie wolna. Ona dała mi wiarę i siłę. Może to bez sensu, może to szczyt hipokryzji, ale nie jestem już pewna, czy szukam tego, co jeszcze kilka linijek wcześniej. Ta sama sceneria, ta sama melodia, ten sam zapach, te same uczucia, ale... pozbawione kurtyny (?). Widzę błękit, Ty wzburzone niebo. Jak mam to rozumieć? Czy można tak tęsknić? To nie do wyobrażenia żadną ludzką miarą. Chusteczki vintage i kilka plastrów w kreskówkowe stworki - można ruszać w świat. Tylko, że ja...



Chciałabym, żebyś to Ty powiedział mi: `nie zasypiaj.
Chciałabym pocałować deszcz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz