sobota, 22 lutego 2014

Ostrość obrazu

Lubię oczy, bo nigdy nie są takie same. Mogą otworzyć wszystkie treści niewypowiedziane albo pokazać bezgraniczną pustkę, o tak. Kryją w sobie więcej niż można przypuszczać, śnić i marzyć. Są taką głębiną i źródłem, że wszechświat za rogiem to pikuś, pchła na psim uchu i jej łza. Powtarzam się, ale lubię oczy, nawet te moje, własne, nawet, kiedy są bezbarwne, straszne! Nie potrafią ukrywać i kłamać jak my. Są czyste, nieskalane choć widać w nich mgły i pogorzeliska dobrych i złych chwil. Widać wszystko od alfy do omegi doświadczeń i nie mają swoich miniaturowych usteczek nawet, a mówią głośno i wyraźnie. Wszystko. Wiesz? Przymknij na chwilę powieki i teraz to Ty popatrz głębiej. Widzisz to wszystko? Mówisz, że to nie jest dla Ciebie ważne, że to przeszłość, która nic nie znaczy, ale jeśli to prawda - dlaczego wciąż o tym śnisz? Przed okiem nie uciekniesz. Ludzkie-obce błądzi i się waha, Twoje bezlitośnie krzyczy i widzi, co chce widzieć i pamiętać. Dzisiaj jest dzisiaj i nie dasz z siebie więcej niż możesz dać. Oka nie oszukasz też. Spędziliśmy trochę czasu rozmawiając o tym, kim jesteśmy, dlatego wiem, jakie to trudne. Proszę, nie mów więcej, że mógłbyś się we mnie zakochać. Moje oczy patrzą w innym kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz