sobota, 2 marca 2013

35




Nasze życie wypełnione jest cyframi od góry do dołu, od początku do końca. Musimy pamiętać numery telefonów, numery mieszkań, kody, szyfry, etc… Nawet robiąc głupie zakupy w pobliskim warzywniaku musimy biegle posługiwać się umiejętnością dodawania w dość szerokim zakresie (żeby nie zostać  oszukanym!). My – ludzie mamy dziwną tendencję do szeregowania i grupowania niemalże wszystkiego, do oznaczania samoprzylepnymi karteczkami każdej powierzchni, nawet niematerialnej i dlatego też przekrzykujemy się mówiąc, co jest wedle naszego gustu „naj”. O zgrozo, nawet cyfry (bądź liczby) „lubimy” te, które zostaną uznane za „najlepsze”, często kierując się wyborem tych, które reprezentują ważne daty z naszego życiorysu, które w jakiś sposób odcisnęły piętno na nas albo jak w większości przypadków – zupełnie przypadkowo.

 Liczbą, która towarzyszy mi dzisiejszego dnia, jest 35. Ot, taka sobie kształtna trójeczka z poważną piąteczką. W szeregu zajmuje miejsce między 34 a 36. Nieparzysta. Co więcej – jest liczbą atomową bromu! W 35r. Poncjusz Piłat został odwołany z urzędu prefekta w Judei. 35. dniem roku jest 4 lutego. Sięgając głębiej i rozkładając liczbę tę na czynniki pierwsze, tj. sięgając do symboliki cyfr tworzących ową liczbę okazuje się, że jest ona wręcz doskonała. 3 – cyfra przynosząca szczęście, obejmująca całokształt, symbolizuje świadomość, harmonię, równowagę oraz rozwój i wzrost, z cyfrą tą związane są: początek, środek i koniec; niebo, ziemia i piekło; wiara, nadzieja oraz miłość. 5 to również cyfra szczęśliwa, symbol potęgi Boga i człowieka, zjednoczenia, centrum, harmonii i równowagi, istnienia materialnego, postrzegalnego, doskonałości i porządku.

Stając w obliczu tych informacji, widzę bezkresną głębinę barw w ciemnej tonacji, które opętały ręce i nogi, ciągnąc w głąb gęstwiny cieni. Z każdym dniem będą odejmować od mojej idealnej liczby wszystkie atuty, sprawiając, że jej ogrom zminimalizuje się do mikroskopijnego epicentrum, które w pewnym momencie ulegnie wybuchowi i wtedy konstrukcja mojego wnętrza zatrzęsie się w fundamentach. Pytanie – zawali się ostatecznie czy na nowo podźwignie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz