piątek, 8 marca 2013

Czekać?



Podobno to czekanie jest najbardziej żałosnym uczuciem na świecie. Podobno najtrudniej jest nieustannie czuć uwierające ziarenko niepokoju, które nieraz przybiera monstrualne gabaryty. Podobno najciężej jest ciągle spoglądać przez okno w pełnym napięcia oczekiwaniu i wciąż odwracać zawiedziony wzrok. Na dobrą sprawę każdy na coś czeka… Czekamy na wypłatę, autobus, film, zamówienie, kolejny dzień, rozmowę, spotkanie, na kogoś, na koniec. Ale czy to, że ktoś na coś czeka, jest równoznaczne z tym, że jest żałosny? Nie wydaje mi się. Przecież nie ma niczego żałosnego w czekaniu na autobus. Kwestia codzienności dotycząca milionów ludzi. Czekają, bo widzą w tym jakiś cel, sens. Wiedzą, że po określonym czasie motywacja czekania znajdzie uzasadnienie. No właśnie. Chyba w tym tkwi cała kwintesencja sprawy, bo czy można porównać przedstawiony przykład chociażby z oczekiwaniem śmierci? W sumie obie kwestie łączy jeden z najważniejszych faktów – mają cel. Jeśli ktoś czeka na śmierć to jest to umotywowane, niesie ze sobą sprecyzowane konsekwencje, a co najważniejsze – ma się pewność ziszczenia tego „pragnienia”. Suma summarum wniosek jest jeden – nie ma niczego żałosnego w oczekiwaniu na śmierć. Więc skąd postawiona na początku teza? Czy jednak można ją obalić? A co jeśli ktoś naiwnie czeka na coś, co nigdy nie nastąpi? Co jeśli ktoś pragnie czegoś , czego nigdy nie dostanie i ma tego pełną świadomość? Żałosne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz