niedziela, 7 lipca 2013
Krótka droga w górę-dół
Szła po krawędzi światła. Trochę bezmyślnie, ale lekko i frywolnie, nawet zgrabnie i z nutką nonszalancji w każdym kroku. Nie wiedziała, że ktoś ją obserwował, że ktoś ukryty za rogiem śledził uważnie grę każdego z jej mięśni. Nie ujawniał się, bo nie chciał jej speszyć, nie chciał, żeby przejmowała się obecnością kogokolwiek, bo właśnie w tym momencie była sobą, najprawdziwszym z prawdziwych odbić swojego jestestwa. I gdy tak balansowała na cienkiej nitce rzeczywistości, on był gotów ją złapać. Niech tylko spadnie! Inaczej się nie odważy, nigdy nie ujawni swojego oblicza, ma zbyt wiele do stracenia, zbyt wiele ryzykuje... Bo co jeśli ona okaże się być senną bańką mydlaną? Jeśli promieniejąca pięknem w słońcu w konfrontacji z materią zniknie? Co wtedy...?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz