Moje oczy wciąż okrywa smutek, ciało owinięte jest szczelnie
niewidzialną powłoką utkaną z wszechogarniającej mnie nicości. Tak ciężko
zrobić krok, zmusić się do uśmiechu, ale przecież muszę, muszę być twarda,
dzielna, silna, nie do pokonania. I pozornie taka jestem – mój krok jest pewny,
głowa wysoko uniesiona, wzrok utkwiony gdzieś w przestrzeni ponad głowami
ludzi, którzy nie rozumieją, że to tylko taka otoczka, że jeden dotyk
sprawiłby, że rozsypałabym się jak domek z kart. Ale dalej w to brnę i pozwalam
sobie na chwilę słabości tylko wtedy, gdy jestem sama i nikt nie zauważy jak
cicho ronię łzy w ramach wyzwolenia wszystkich złych emocji - kiedy dobitnie uświadamiam sobie, że wszystkie
ciężkie, przegrane próby zmienienia czegokolwiek znowu stanęły na niczym.
Czuję, że już niewiele potrzebuję, że tak naprawdę wszystko
mogłabym zamknąć w jednym słowie i tym sposobem pozbyć się wszelkich pragnień,
bo czy potrzeba człowiekowi czegoś więcej do szczęścia oprócz miłości? Wtedy
słońce i księżyc są zbędne, bo i tak są tylko odbiciem ukochanych oczu. Nie
potrzeba snu, bo chcesz tylko w nie patrzeć i patrzeć, i tak patrzeć bez końca,
bez chwili odpoczynku, bo to daje Ci najwięcej energii do życia. Nie potrzeba
powietrza – oddychasz miłością, nie potrzeba jedzenia – jesteś nakarmiona
miłością. Twoje serce bije ze zdwojoną prędkością i nie może, nie chce tego
zmieniać, bo w ten sposób wydawać by się mogło, że czas się zatrzymuje, albo
chociaż się wydłuża, bo spędzone razem chwile są motorem do działania bez
przerwy aż do następnego spotkania. I czujesz, że wszystko jest tak jak powinno
być – zawsze, po prostu jest dobrze, tak bezwarunkowo, bez wątpliwości. I każda
cząstka Twojego ciała drży na myśl o czymś chociażby luźno powiązanym z jego
osobą. Kiedy nie może być blisko, odnajdujesz jego obecność w niewidocznych dla
innych szczegółach – zauważasz, że kolega podobnie mruży oczy, gdy się
uśmiecha, że jakiś nieznajomy chłopak ma podobną budowę ciała i to tak wiele
dla Ciebie znaczy. Taka namiastka jego osoby, która może być przy Tobie. I
wszystkie Twoje emocjonalne potrzeby są zaspokojone, i chociaż masz świadomość,
że wszystko co robisz może wydawać się śmieszne, niedorzeczne, irracjonalne, to
nie zatrzymasz się w pogoni za największą wygraną. I nie ulękniesz się złego
ducha, złych ludzi, nienawiści, przeciwności, bo łączące Was uczucie ma
niespotykaną i nadzwyczajną moc, która pokona wszelkie przeszkody i uchroni Was
przed całym złem tego świata, który Was poniekąd już nie dotyczy – zdążyliście stworzyć
swój własny świat i szczelnie go odgrodzić od reszty, barierą tak silną, że
niemalże nic nie jest w stanie jej złamać. Na początku liczy się tylko obecność,
ale później pragniesz bliskości. Pragniesz jego delikatnego dotyku, subtelnego
muskania ustami w szyję, skronie, żarliwych pocałunków na powitanie i mocnego
uścisku, niepozwalającego Ci upaść, kiedy miękną nogi z nadmiaru emocji i to
staje się dla Ciebie wszystkim. Już sekundę po rozstaniu Twoje ciało zaczyna
drżeć, bo go nie ma obok, ale Ty nadal czujesz ten obezwładniający zapach
perfum w powietrzu, na Twojej pogniecionej bluzce nadal znajdują się jego zimne
dłonie, które tak kontrastowały z Twoim rozpalonym do granic możliwości ciałem,
Twoje uszy nadal pamiętają jak niespokojnie uderzało jego serce, gdy z całych
sił przytulał Cię do swojej piersi i czujesz jego oddech na plecach, który za
każdym razem powodował dziwne, ale strasznie miłe uczucie. Ten strach, że
wychodzi sam w nieznane, że coś może mu się stać i ta niepewność czy jutro uda
Wam się wyegzekwować chwilę dla siebie w natłoku codziennych obowiązków. Ale
kiedy siedzieliście złączeni czołami, rękami, myślami i sercami, to
wiedzieliście, że wszystko i tak zejdzie na dalszy plan, bo będziecie walczyć
przed utratą siebie samych, nie uronicie żadnej wspólnej sekundy, bo jest ona
cenniejsza od najcięższej sztabki czystego złota. Razem możecie wszystko i
dlatego nie rozluźniacie Waszego uścisku nawet na sekundę, a szacunek jakim
darzycie siebie i łączące Was uczucie to podstawa na wiele, wiele lat wspólnych
trosk, radości, problemów, ale przede wszystkim tej miłości, której wszyscy
dookoła będą Wam zazdrościć.
można wzbić się ponad przestworza - ale nie samotnie |
I ja też mogę powiedzieć Drogi Nieznajomy, że gdyby istniało
tylko jedno miejsce – to u Twego boku, bo tylko tam mogłabym trwać i dać radę,
i spełniać sny, i czuć się prawdziwie, czuć wolność i wiatr we włosach, i
szczęście, i dobro, i uśmiech, i Ciebie… Ale Ciebie nie ma, `a ja wciąż jestem
tutaj i wciąż marzy mi się świat tonący w uczuciach...`
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz