sobota, 2 lutego 2013

Ideał.




Jeżeli coś jest idealne, to znaczy, że nie istnieje. Ja jak najbardziej istnieję i jestem świadoma całej jakże barwnej palety moich wad. Wiem, że bardzo trudno do mnie dotrzeć i pokonać barierę, którą staram się oddzielać od potencjalnych złoczyńców, którzy mogliby dokonywać operacji na otwartym sercu. Ale nie ma trudności, których nie dałoby się pokonać, dlatego też bariera ta nie jest nie do przebycia. Po pokonaniu jej wkracza się do skomplikowanego świata, gdzie wszystko jest tak chaotycznie poukładane, że ten nieuporządkowany ład zdaje się być wręcz zachwycającą konstrukcją. Tyle tam barw, odcieni, kształtów, niespodzianek…  I podążając krętymi ścieżkami, odkrywa się coraz bardziej zaskakujące fakty, dotyka się coraz delikatniejszych warstw, ogląda najpiękniejsze i najokrutniejsze wspomnienia, bo przecież te mniej nacechowane emocjonalnie nie są warte przechowywania w ciasnych czeluściach umysłu. I idziesz, i widzisz jak wiele wydarzyło się w moim krótkim życiu i jak znaczący miało to na mnie wpływ. Widzisz, jak ważne dla mnie były moje czwarte urodziny, kiedy dostałam granatową kurtkę, której nie chciałam przestać nosić nawet wtedy, gdy była już zdecydowanie za mała. Widzisz, jak ważna była dla mnie kłótnia z koleżanką, kiedy powiedziałam, że nie chcę być dla niej tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje. Każde wspomnienie – dobre czy złe – znajduje się w osobnej szufladce, często już bardzo zakurzonej, ale mimo to wiele z nich błyszczy świeżością, świadczącą o częstym otwieraniu owych szuflad albo po prostu o ich nowości, gdyż proces kolekcjonowania nadal trwa. Choć staram się podążać z duchem czasu i stworzyłam swój wirtualny pen-drive to mimo wszystko to, co najważniejsze zapisuję na pomarszczonych kartkach, szczelnie chowam w kolorowych lub czarnych kopertach i zamykam na klucz, by móc się poniekąd uwolnić od przeszłości. Nie zawsze to się udaje, bo fakt zrobienia kroku do przodu, nie jest równoznaczny z bezpowrotnym zamknięciem wszystkich drzwi do minionych wydarzeń. Staram się iść dalej i zapisywać wspomnienia tylko i wyłącznie na magicznie kolorowych karteczkach, i choć nie zawsze to prosta sprawa, to wierzę, że uda mi się przyozdobić mój świat wszystkimi odcieniami kolorów tęczy. 
?


A może się mylę? Może tak naprawdę moja wewnętrzna droga jest prosta, monotonna, szara, przewidywalna i nudna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz