Jeżeli coś jest idealne, to znaczy, że nie istnieje. Ja jak
najbardziej istnieję i jestem świadoma całej jakże barwnej palety moich wad.
Wiem, że bardzo trudno do mnie dotrzeć i pokonać barierę, którą staram się
oddzielać od potencjalnych złoczyńców, którzy mogliby dokonywać operacji na
otwartym sercu. Ale nie ma trudności, których nie dałoby się pokonać, dlatego
też bariera ta nie jest nie do przebycia. Po pokonaniu jej wkracza się do
skomplikowanego świata, gdzie wszystko jest tak chaotycznie poukładane, że ten
nieuporządkowany ład zdaje się być wręcz zachwycającą konstrukcją. Tyle tam
barw, odcieni, kształtów, niespodzianek…
I podążając krętymi ścieżkami, odkrywa się coraz bardziej zaskakujące
fakty, dotyka się coraz delikatniejszych warstw, ogląda najpiękniejsze i
najokrutniejsze wspomnienia, bo przecież te mniej nacechowane emocjonalnie nie
są warte przechowywania w ciasnych czeluściach umysłu. I idziesz, i widzisz jak
wiele wydarzyło się w moim krótkim życiu i jak znaczący miało to na mnie wpływ.
Widzisz, jak ważne dla mnie były moje czwarte urodziny, kiedy dostałam
granatową kurtkę, której nie chciałam przestać nosić nawet wtedy, gdy była już
zdecydowanie za mała. Widzisz, jak ważna była dla mnie kłótnia z koleżanką,
kiedy powiedziałam, że nie chcę być dla niej tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje.
Każde wspomnienie – dobre czy złe – znajduje się w osobnej szufladce, często
już bardzo zakurzonej, ale mimo to wiele z nich błyszczy świeżością, świadczącą
o częstym otwieraniu owych szuflad albo po prostu o ich nowości, gdyż proces
kolekcjonowania nadal trwa. Choć staram się podążać z duchem czasu i
stworzyłam swój wirtualny pen-drive to mimo wszystko to, co najważniejsze zapisuję
na pomarszczonych kartkach, szczelnie chowam w kolorowych lub czarnych
kopertach i zamykam na klucz, by móc się poniekąd uwolnić od przeszłości. Nie
zawsze to się udaje, bo fakt zrobienia kroku do przodu, nie jest równoznaczny z
bezpowrotnym zamknięciem wszystkich drzwi do minionych wydarzeń. Staram się iść
dalej i zapisywać wspomnienia tylko i wyłącznie na magicznie kolorowych
karteczkach, i choć nie zawsze to prosta sprawa, to wierzę, że uda mi się przyozdobić
mój świat wszystkimi odcieniami kolorów tęczy.
? |
A może się mylę? Może tak naprawdę moja wewnętrzna droga jest prosta, monotonna, szara, przewidywalna i nudna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz