sobota, 9 lutego 2013

Zbudź się!



Iść, iść, iść do przodu, pod górę – z góry, pod prąd – z nurtem ludzkiej rzeki, z odwagą patrzeć przed siebie i z odwagą kroczyć każdą nową drogą. Wiedzieć, że najważniejsze to mieć co jeść, mieć zdrowie, mieć wiarę, mieć siłę… I nie ustawać w ciągłym `keep on trying, i podnosić się po każdym upadku, choć było ich aż tyle. Może czasem ma się już wszystkiego dość, bo życie nie jest takie, jakie być powinno, ale to my je budujemy, to my jesteśmy tu architektami oraz konstruktorami, od których zależy całokształt, a podwykonawców zatrudniamy sami – więc w czym problem? Dlaczego nie możemy pozbyć się złości i strachu o jutro? Dlaczego nie jesteśmy w stanie uzdrowić chorych serc? Przecież jeszcze tak niedawno, będąc dziećmi, postrzegaliśmy świat z całkowicie odmiennej perspektywy – wszystko było takie łatwe i paradoksalne. Życie było tak beztroskie jak lot motyla nad budzącą się do życia roślinnością, problemy polegały na unikaniu konsekwencji naszych figlarnych psot, a najtrudniejszą sprawą, wręcz nie do opanowania, była nauka zawiązywania butów na idealną kokardkę. I kiedy wszyscy dookoła wmawiali, że już ani chwili dłużej nie może być tak cudownie, że musimy dorosnąć - uwierzyliśmy. Zaczęliśmy budować tunele, przepaście, mosty, labirynty i żadne błagalne `przestań! nie było w stanie powstrzymać nas w tym dziele autodestrukcji. Pomyśleliśmy: „Przecież tak być powinno i tak musi być. Jesteśmy starsi, dojrzalsi, czas pożegnać się z beztroską, dobrocią, czułością, miłością, przyjaźnią i każdą pozytywną wartością. Teraz będziemy poważni, nieprzystępni, zamknięci w swoich czterech ścianach. Będziemy nosić wysokie obcasy jak mama albo idealnie zaprasowane na kancik garnitury jak tata. Będziemy mieć milion obowiązków, sto tysięcy problemów, zero czasu na przyjemności, uczucia, emocje, rodzinę, modlitwę. Najważniejsza teraz jest przecież materialna przyszłość. Już nigdy nie będziemy marzyć o dotknięciu słońca, teraz chcemy prestiżu, jak największej ilości markowych ciuchów i zer na koncie. Tak wygląda dorosłość.” I uwierzyliśmy tym, którzy wkładali te bzdury w nasze usta. Teraz, siedząc samotnie w idealnym pokoju z gorącą kawą z najdroższego ekspresu w idealnie dopasowanej garsonce, zastanawiasz się co jest `nie tak. I już nie jesteś w stanie przypomnieć sobie czułego dotyku drugiej osoby, nie wiesz jak smakuje miłość, nie ufasz nawet Bogu, jedyne pozorne szczęście upatrujesz w pieniądzach i swoim stanowisku. Ale w końcu nadejdzie ten moment, gdy pierwszy raz dobitnie zauważysz, że zatraciłeś samego siebie i że ten Twój świat nie jest ani trochę prawdziwy…
A więc teraz: Zbudź się! Powstań! Wygraj okrutny wyścig z czasem! Bądź sobą, będąc szczęśliwym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz