niedziela, 26 maja 2013

Surrealizm

Jak nieszczęśliwi muszą być ludzie, którzy nigdy nie zostali obezwładnieni przez szaleństwo! Jak nudne musi być ich życie... Kiedy stało się to po raz ostatni, kompletnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, ale od razu byłam pewna, że to jeden z tych dni, które skrzętnie pakuje się w małych pudełeczkach w różowo-kwieciste wzory i wyciąga zawsze, gdy z nieba leje deszcz, a na twarzy rysuje się jedynie wąska kreska zaciśniętych z bezwładności ust. Wiedziałam to od razu, ale... skąd? Szczęśliwe szaleństwo chyba lubi dawać się we znaki - łaskocze mnie w najczulsze punkty, głaszcze moje dłonie i tak idealnie przytula! Wtedy wszystko inne jest tak nieważne, nieistotne, bo choć przez chwilę jestem pewna, że w życiu jednak nie należy niczego żałować. Przecież będąc tym, kim byłam wtedy i w jakiej kondycji był wówczas świat, nie mogłam zrobić nic innego. Przeszłość służy tylko temu, żeby brać z niej naukę, ewentualnie wypełniać szufladki i pudełeczka fantastycznymi chwilami. Nigdy po to, żeby żałować. I w sumie nie wiem, czy to dobrze, że czasem wystarczy chwila, by móc tak po prostu zapomnieć o całym życiu, bo równie dobrze może zbraknąć życia, by móc zapomnieć o jednej jedynej chwili... Chcę pamiętać! Każdą.


Boże. Jestem wariatem. Jestem wariatem, który wspiął się ponad tandetę ziemskiej materialności.
Boże. Wszyscy dowiedzą się, że jestem wariatem - moje oczy są oczami wariata, kiedy spotykają się z Twoimi oczami.
Wiem tylko, że... Rządzi mną niepokojąco stała, ale niezbyt nachalna chęć, nie, nie pragnienie, po prostu chęć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz