Wszystko się zmienia szybciej niż rozwój bakterii z
rodziny Enterobacteriaceae na pożywce Endo. Wszystko
obraca się szybciej niż skrzydła wiatraków typu „holender”. Wszystko, co miało
być niezniszczalne jak Titanic, poniosło równorzędną klęskę. I chyba cieszę się
z tej niestałości rzeczy martwych i tych mniej martwych. Dzięki temu znowu widzę
słońce pośród bladobłękitnych chmur i jestem w stanie odwzajemnić jego
nieskromny uśmiech! Nie nadążam za sobą, nie jestem w stanie dotrzymać kroku
własnym krokom, ale nie chcę zwalniać! Jest mi dobrze z tym tak jak jest! Choć
nadal wielu rzeczy nie rozumiem i nie mogę się ich pozbyć, to jakoś tak lżej…
(?) Nie wiem, co będzie jutro... ale po co mi ta wiedza?!
Zostało tylko kilka spraw, których nie rozumiem:
1)
Nie rozumiem naszej relacji, tej sinusoidalnej
zmiennej naszych emocji względem siebie, kiedy mówimy sobie definitywne „Żegnaj
na zawsze.” tylko po to, by kilka dni później o niczym nie pamiętać i mieć
gdzieś wszystko to, co było złe i jakoś nie tak. Znowu uzmysławiam sobie, że w
jakiś sposób jesteś dla mnie ważny. Nie wiem dlaczego, ale potrafisz sprawić,
że rzucam piorunami w cały świat albo jak idiotka uśmiecham się do ekranu.
Chciałabym powiedzieć, że tego nie lubię, ale najbardziej nie lubię kłamać…
2)
Nie rozumiem jak tlen w ciągu kilku chwil może
przekształcić się w związek duszący, trujący, zabójczy, choć chemia nie jest mi
znowu taka obca. Nie wiem dlaczego moje serce wariuje na Twój widok i na jego
brak. Nie wiem, co w Tobie widzę, bo na pewno nie tylko idealne opakowanie – to
by mi się szybko znudziło, a ten dziwny stan trwa i trwa… Ale tak jakby trochę
się skończył. Nie umiem płakać, nie umiem myśleć, że tęsknię. Teraz będzie tak,
jakby Cię nigdy nie było i to po części prawda. Nigdy nie przekonałam się jakby
to było, gdybyś był…
3)
Nie rozumiem jak to możliwe, że w oku znajduje
się 125 mln receptorów przetwarzających impulsy z otoczenia! No bo jak? Moja
wybujała wyobraźnia przesyła mi obrazy rodem z cosmosu, ale tego nie umiem
sobie w żaden sposób zwizualizować. Może jednak to dobrze, że moja umiejętność imaginacji
ma jakieś hamulce… W każdym bądź razie po raz kolejny upewniam się w tym, że to
JA (człowiek!) jestem największym cudem tego świata!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz