Nadal nie potrafię. Co jest? Przecież próbuję, staram się, a
te myśli wciąż i wciąż nie odchodzą. Dlaczego nie można kliknąć małego guzika z
napisem `reset i zapomnieć? Tak trudno ciągle wierzyć, że coś może się zmienić,
kiedy nie widać najdrobniejszego postępu. Ale chyba nie mam innego wyjścia niż
wciąż mozolnie dążyć do wewnętrznej tabula rasa. Chciałabym w końcu wiedzieć,
co mam robić, żeby uwolnić się z wiążącego piętna niezaspokojonych pragnień. Coraz
bardziej przeraża mnie świadomość, że chcąc – nie chcąc i tak wszystko
materialne i namacalne minie, ale czy to w środku odejdzie równie szybko? W
życiu nie ma odwrotów, czas nigdy nie zawraca, a ja tak często chciałabym
złamać te odwieczne zasady i odwrócić wzrok w tył, i nigdy nie musieć iść dalej,
bo było tyle cudownych chwil, które mogłyby się nigdy nie kończyć.
Może ja też kiedyś
byłam lepsza? Nie wiem jak to się dzieje, nie wiem dlaczego i nie wiem w którym
momencie, ale wszystko ewoluuje, nawet ja w tej swojej irytującej stałości. Tak
wiele `inności dookoła, ale fundamenty wciąż pozostały takie same. Mam tego
dość. Chciałabym poczuć delikatny, ciepły piasek pod stopami w sercu miejskiej
dżungli i delektować się tą miękkością pośród sfrustrowanych ludzi, którzy nie
pojmą mojego szczęścia. To chyba ja jestem największym, najtrudniejszym i najgorszym ograniczeniem. Nie potrafię być ani odrobinę
gorsza i lepsza chyba też nie. Wciąż zastanawiam się czego we mnie brak i
odpowiedź przeraża mnie tym bardziej. Wszystko zdaje się być tak odległe i
nierealne…
Wiara to wszystko, co mi pozostało. Chcę wierzyć. Muszę
wierzyć. Potrzebuję wiary.Potrzebuję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz